niedziela, 18 sierpnia 2019

Od Exana cd Asagiri

   Asagiri trafiła do medyka, ze względu na przykry ślad po uderzeniu w policzek. Sytuacja jaka zaistniała w tym momencie zniechęciła gości weselnych do dalszej zabawy, lecz to nie oznacza, że rozproszyli się w swoje strony. Zasiedli przy wielkim stole z jedzeniem i między nim krążył temat rozmów tylko o jednym- O porwaniu Asagiri.
Nikt już nie miał ochoty na jedzenie, ani na picie... po prostu wszyscy dręczyła ich myśl, że w takim momencie nie wypada.
 Asagiri siedziała w komnacie medyka, a po obu stronach drzwi wejściowych stali strażnicy.
Gdy chciałem się zobaczyć z moją towarzyszką, jeden ze strażników warknął na mnie.
- Medyk jest zajęty, zjeżdżaj stąd!
 Nawet nie drgnąłem. Stałem przed nimi z obojętnym wzrokiem, dając im jasno do zrozumienia, że nie odejdę tak po prostu, a ich rozkazy są dla mnie niczym.
- Chcę się spotkać z Asagiri.
- Zakaz wstępu do niej!- krzyknął drugi z lewej.
Westchnąłem ciężko.
- Nie mam zamiaru jej niczego robić, tylko porozmawiać.
Jednak strażnicy nie dali za wygraną.
- Z rozkazu króla, nie możemy nikogo wpuszczać!
 Obróciłem oczami zrezygnowany, po czym skierowałem się w inną stronę... usłyszałem jednak ich szepty.
- Ty, czy to przypadkiem nie on uratował Asagiri?- zapytał jeden.
- Być może... tak, teraz jestem pewien, że to on... EJ! Chodź no tu!
 Odwróciłem się z zadziornym uśmiechem na ustach.
- Wchodź, ale nikomu nie mów, a tym bardziej królowi, że cię wpuściliśmy, bo nam nogi z dupy powyrywa, okej?
 Kiwnąłem tylko głową.
Asa siedziała spokojnie na stole operacyjnym z opatrunkiem na policzku, w miejscu, gdzie oberwała drągiem. Była cała pobrudzona błotem i krwią swojej prześladowczyni, która miałem nadzieję, że smaży się w piekle.
- Cześć- przywitałem ją z uśmiechem.
 Asagiri jednak przywitała mnie wzrokiem pełnym bólu, wątpliwości i wyrzutów sumienia.
- Hej, co jest?- zapytałem zmartwiony- nie bój się, już nikt cię nie skrzywdzi.
Asa dalej milczała. Podszedłem do niej, uklęknąłem, aby mój wzrok był na wysokości jej oczu.
- Co jest?- zapytałem troskliwie.
- Chodzi o to, że... zabiłam ją.
 Uniosłem brew.
- Yyyy... nie zabiłaś ją, ty się tylko broniłaś... gdybyś jej nie zaatakowała, ona zabiłaby najpierw mnie, Ariannae, a potem ciebie, czy chcesz, aby ta akcja się tak skończyła?
 Asa wpatrywała się we mnie nadal pełna wątpliwości.
- Musisz być silna, w końcu będziesz psychologiem... nabyłaś doświadczenia, a to wykorzystasz do pomocy innym... zacznij wyciągać z tego dobre strony...
A poza tym, gdyby z tobą skończyła, Królestwo straciłoby dobrego psychologa- powiedziałem i puściłem do niej oczko. Asa uśmiechnęła się lekko.
- I to chciałem u ciebie zobaczyć, Asa... ważne, że żyjesz, a resztą się nie przejmuj. Wiem, że mając kogoś na sumieniu, jest straszne... ale piętno morderstwa na mnie przypada, ale szlachetnego morderstwa i zrobiłbym to jeszcze raz, byleby uratować niewinnego. W tym przypadku ciebie.

<Asagiri?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz