Medyk wrócił po paru minutach z przygotowanymi lekami i kazał mi wyjść.
Bez sprzeciwu udałem się do drzwi.
Wesele nadal wyglądało, jakby zostało pozbawione szczęścia i uroczystego uroku, muzyka pogrywała cicho, goście weselni rozmawiali cicho, a niektórzy już opuścili salę.
Był to na prawdę przygnębiający widok, niezwykle smutny...
Pan Młody siedział obok swojej partnerki, popijał co jakiś czas z kielicha, Król w milczeniu coś zajadał, ale wyglądał, jakby nie mógł nic przełknąć.
Usiadłem przy stole i spojrzałem na nietknięte jedzenie...
Do diabła z tym wszystkim... Asa omal nie zginęła, wesele zniszczone, a wszystko to przez pieprzonych zakompleksionych fanatyków.
Nagle na salę weszła Asagiri, w nowej sukni, a po jej ranach nie było ani śladu. Medyk doskonale zadbał o to, żeby Asa wyglądała, jakby przeżyła to wszystko bez żadnego uszczerbku. A lekki czar kosmetyków jedynie polepszył jej stan zewnętrzny.
Ta jednak widząc, jak wesele opanowane jest przez depresyjną ciszę, pobiegła więc do swego ojca.
On uradował się na jej widok i przytulił ją do siebie mocno.
Potem podszedł do Króla, który na widok całej i zdrowej Asagiri wrócił mu cały nastrój i apetyt do jedzenia. Moja mała przyjaciółka coś powiedziała do niego, a Król potem zwrócił się do innych.
- Moja wnuczka powiedziała, że nic jej nie jest... prosiła też wszystkich, abyście nie z jej powodu nie psuli sobie, tak pięknego wieczoru!
Goście weselni spojrzeli po sobie, zaczęli coś szeptać, a później zrobił się ruch na sali. Muzyka znów zaczęła wesoło dogrywać, Para młoda znów ożywiona weselnym klimatem śmiali się wesoło.
Ci co odeszli, usłyszawszy wesołe dźwięki muzyki, powrócili i wraz z innymi zaczęli pełną energii zabawę.
Oparłem się na krześle i powoli sączyłem wino.
- No... taką zabawę ja rozumiem- mruknąłem pod nosem, ale zanim zdążyłem po raz kolejny upić łyk wina, w moją szyję uderzył mroźny oddech, po czym cała sala rozpłynęła się w mlecznej mgle, a z pod niej wyłoniła się świetlista postać lwicy. Ta, która ostrzegła mnie, że Asa jest w niebezpieczeństwie. Uśmiechała się do mnie, jej wzrok był pełen wdzięczności... kiwnęła tylko głową na znak, iż jest mi dozgonnie wdzięczna. Zrozumiałem przekaz.
- To moja przyjaciółka, to nic... zrobiłbym to ponownie- odpowiedziałem.
Z wizji jednak wyrwało mnie natarczywe szarpanie i głośne nawoływanie mojego imienia.
- Exan... Exan słyszysz mnie? Do kogo mówiłeś?
Mgła rozpłynęła się. Ukazała mi się sala ogarnięta weselnym klimatem. Obok mnie siedziała Asagiri.
- Hej, moja damo- powiedziałem z uśmiechem- do ducha... to on cię ostrzegł... tylko, przede mną stoi jeden Sekret- odparłem i pomimo muzyki, która rozpędziła się na dobre, starałem się przypomnieć wygląd tej lwicy.- Kim jest duch tej lwicy?
<Asagiri? Wiem, opowiadanie, jak wyjęte z dupy. Przepraszam, ale to przez brak natchnienia xD, nie musisz odpisywać, ja za niedługo zacznę następny wątek"
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz