Dokładnie obejrzałem zamek. Nigdy wcześniej nie widziałem, aby jakakolwiek była taka potężna, ogromna...
- Noc, górę dwie... Uzupełnię zapasy i ruszę dalej.
Lwica uśmiechnęła się szerzej na moje słowa.
- Więc proszę za mną, zaprowadzę cię do wolnej komnaty - ruszyła pewnym krokiem w stronę bramy, która prowadziła do wnętrza zamku.
W środku panował ciągły ruch. Widziałem jak koło nas przechodzą lwy i lwice w różnym wieku, o dziwo żadne jakby nie zwracało na nas uwagi, jakby było dla nich normą przyjmowanie obcych w gościnę. Po chwili stanęliśmy przed jednymi z wielu drzwi w korytarzu.
- Oto twoja komnata. Znajduje się w niej wszystko czego może potrzebować wędrowiec. Tak sądzę... Ale jeśli jednak coś ci nie będzie odpowiadało, możesz mnie o tym powiadomić.
- Dziękuje... - odrzekłem cicho otwierając drzwi, samica natomiast odwróciła się, szykując się do odejścia. - Poczekaj.
Zatrzymałem ją. Odwróciła głowę w moją stronę.
- A jak tobie właściwie na imię? - dobrze, że chociaż teraz zdałem sobie sprawę z tego, że jej o nie wcześniej nie zapytałem.
- Asagiri - ponownie się uśmiechnęła.
Odwzajemniłem to wchodząc do środka komnaty i zamykając za sobą drzwi. Odetchnąłem z ulgą rzucają swój tobół z moim "dobytkiem" na łóżko. Spojrzałem na nie nieco zniesmaczony. Wydawało się takie miękkie, że można by się w nim utopić. Rozejrzałem się po pomieszczeniu. Nie było w nim zbyt dużo rzeczy, jakaś szafka nocna, półka, wielka szafa oraz drugie drzwi. Sprawdziłem natychmiast co za nimi jest. Była to mała łazienka. Uśmiechnąłem się do siebie. Od dziecka nie miałem tyle przestrzeni dla siebie. Jednak i tak to nie będzie trwać długo. Jakieś licho mnie tu przytargało, ale to miejsce pewnie się niczym od innych, z wyjątkiem tego zamku. Jak najszybciej kupie potrzebne rzeczy i ruszę dalej. Szybko więc wziąłem kąpiel i wyszedłem z komnaty idąc w stronę miasta, jak się okazało nie było ono daleko. Widać było je już z okien zamku. Tym razem gdy szedłem sam przez korytarze uważnie przyglądałem się temu co się w nich znajduje. Jedak nie było to nic godnego przykucia uwagi. Obrazy, gobeliny, świeczniki... Nic ciekawego. Nagle zauważyłem, że pewne drzwi są otwarte. Pomimo tego iż wiedziałem, że to nie jest dobry pomysł zajrzałem przez nie do środka. W komnacie bawiła się grupka lwiątek. Od razu wywołało to uśmiech na mojej twarzy.
- Co ty robisz?... - usłyszałem znajomy głos koło mnie.
- Ja tylko... - spojrzałem na Asagiri, która stała tuż koło mnie. - Tak zerknąłem...
Asagiri? Przysięgam, że w następnej odpowiedzi bardziej rozwinę akcje
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz