- Ooo, jaka malutka! - powiedziała Elhemina spoglądając na kolejną puszystą kulkę leżącą obok mnie. Postanowiłam wstać i pobawić się piłką. W końcu, lepszego zajęcia nie miałam. Niezgrabnie zeskoczyłam z łóżka, prawie uderzając głową o podłogę. Jednak udało mi się utrzymywać równowagę, przez co jedynie trochę bolały mnie łapy. Powoli podeszłam i wzięłam zabawkę. Położyłam się na plecach i zaczęłam podrzucać w górę.
- Rowene, tylko ostrożnie.- powiedziała do mnie mama na co mruknęłam ciche "dobrze" i dalej bawiłam się piłką. Nigdy mi się to nie nudziło. Była ona w czterech kolorach - białym, czerwonym, niebieskim oraz żółtym - i była nie większa, niż moja głowa. Zabawa trwałaby wieczność, gdyby nie okrzyk mamy.
- Dzieci, jedzenie!- usłyszałam. Zobaczyłam miskę, w której znajdowało się coś gęstego i białego
(bez skojarzeń xd). Było słodkie i ciepłe, więc bardzo lubiłam to jeść. Lubiłam rzeczy w temperaturze pokojowej, wolałam nawet od tych zimnych. Szybko podbiegłam do krzesła, nieudolnie próbując na nie wskoczyć. Kathleen i Belial już siedzieli na swoich miejscach, a mi dalej się to nie udawało. Piłka poleciała byle gdzie, a ja wzięłam rozbieg i tuż przed krzesłem wybiłam się na tylnich łapach. Udało się. Usiadłam dumna z siebie, wąchając ciecz. Reszta rodzeństwa zaczęła jeść. Mówiąc reszta rodzeństwa, mam na myśli Beliala i Kathleen. Ta Shenemi była jakaś dziwna. Cały czas wydawała z siebie niezidentyfikowane dźwięki (duszności związane z chorobą), nigdzie się jej nie spieszy, nigdy nie bawi się z nami i cały swój czas spędzała z Elheminą. Denerwowało mnie to, bo przez nią ja większość czasu musiałam spędzać sama albo z rodzeństwem. Aczkolwiek to nie tak, że Elhemina mnie nie chciała. Po prostu za każdym razem, gdy pragnęłam coś zrobić z mamą, nagle Shenemi zaczynała się drzeć, a Mina biegła do niej, zostawiając mnie samą. Zobaczyłam, jak mama wstaje i bierze miskę Shen na łóżko. Dlaczego? My musieliśmy wskakiwać na krzesła, co osobiście mi nie przeszkadzało. Shenemi w spokoju jadła, aż nagle tata postanowił gdzieś wybiec w popłochu. Przez chuk zatrzaskiwanych drzwi, niechcący "przydeptałam" miskę łapą. Cała jej zawartość poszybowała w powietrzu w kierunku łóżka. Zamarłam, gdy nie mogłam dostrzec cieczy. Jednak Shenemi zaczęła się drzeć, więc wszystko było jasne. Wywróciłam oczami, nie ruszając się ze swojego miejsca.
Shenemi?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz