wtorek, 11 czerwca 2019

Od Manero cd Rin

 Odzyskałam świadomość, chciałam otworzyć swoje oczy, ale powieki były niemiłosiernie ciężkie. Słyszałam rozmowę, a raczej głos, który należy do kobiety, tak na pewno do kobiety. Wreszcie udało mi się otworzyć oczy, powoli podniosłam się do góry. Ta kobieta cały czas do mnie mówiła, pytała czy pamiętam drogę. Jak można było, by zapomnieć! Skóra na moim pyszczku się zmarszczyła, a ogon niespokojnie się poruszył.
-Tak, pamiętam. Ogniki mnie tu pokierowały, ale ważniejsze czego ty chcesz od przeklętego dziecka. -Twarz kobiety zdradziła zaskoczenie,  skupiłam na sobie jej wzrok. Podejrzane, było to że  ktoś zewnątrz chciał mi pomóc. Jednak w tej osobie, było coś co mnie uspokajało, mimo wyglądu i ubioru jakby miała żałobę.
-Jest tak jak mówiłam, nie mogłam zostawić osoby, która potrzebuje pomocy.
-Nikt nie pomaga nikomu obojętne, w szczególności mnie! -War kłam podenerwowana, nie wiedząc jak się zachować. Do tej pory nie ufałam nikomu oprócz kapłanom, którzy mnie znali. Lecz jej postawa nie uległa zmianie nadal, była spokojna. Jej postawa bardzo mnie zaskoczyła, więc szybko się uspokoiłam. Kobieta coś mówiła do mnie, ale nie byłam w stanie zrozumieć słów grzmiący w moich uszach. Zeskoczyłam z łóżka, nie za bardzo zwracając uwagę na szaro włosa.
-Przepraszam. -powiedziałam, po czym przemieniłam się w człowieka i oparłam się o przyjemnie chłodną ścianę. Całe ciało mnie bolało, dopiero teraz zwróciłam uwagę na ilość siniaków i ran ciętych na moim ciele. Czułam jakby, ktoś rozsadzał mi głowę od środka, czyżby trucizna? Spojrzałam na towarzyszkę, był przerażona. -To nic takiego. -wypowiedziałam słaba, a ona w mgnieniu oka znalazła się przymnie, a następnie pobiegła w stronę drzwi.

(RIN)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz