sobota, 22 czerwca 2019

Od Exana cd Asagiri

  Moja mała towarzyszka spojrzała na mnie, takim poważnym wzrokiem, jakbym czymś zawinił. Szybko uspokoiłem oddech, westchnąłem tylko.
- Nic się nie dzieje, Asagiri. Wiesz co? Ja, jako Lord mego rodu, chciałbym cię zaprosić na wspólne spędzenie tego dnia, co ty na to?
Wiem, że miałem ostrzec Asę, czułem, że duch tego ode mnie wymagał...
Jednak nie chciałem pogarszać sytuacji. Asa jest jeszcze młoda, chcę aby kwiat jej dzieciństwa nie tracił korony płatków, z powodu niebezpieczeństwa, jakie jej groziło... o ile dobrze zinterpretowałem informację ducha.
- Okej, no dobrze, Lordzie... jednak, widzę, że czymś się przejmujesz, w drodze do... a propos, gdzie zamierzasz spędzić ze mną czas?
 W mojej głowie, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, pokazał się plan całego terenu Bucurie. Pod uwagę wziąłem jednak Lodową Ścieżkę, gdyż jest to jedno z bezpieczniejszych miejsc, oraz nikt z zewnątrz nie ma o nim pojęcia.
Jeśli Asagiri była w niebezpieczeństwie, a jej prześladowca ma być kimś z obcych lwów, to ów nieproszony gość nie będzie miał pojęcia o jej miejscu pobytu.
- Hmm co powiesz na to, abyśmy się przeszli Lodową Ścieżką?
 Asagiri zastanowiła się przez chwilę. Wyglądała, jakby zastanawiała się nad rozwiązaniem jakiegoś skomplikowanego działania matematycznego, jej oczy powędrowały w bok, pełne skupienia.
- Dobrze, niech będzie- powiedziała z uśmiechem.
Odwzajemniłem gest, a moje wnętrze krzyczało z ulgi, że Asa niczego nie podejrzewa...
Albo i ona ma coś do ukrycia? Pod tym swoim "Uśmiechem Mony Lisy"
- Chciałaś o czymś porozmawiać?- zapytałem tak po półgodzinie naszej wędrówki, w omówionym celu.
- Lordzie, czymś się przejmujesz, widzę to.
 Zmarszczyłem usta, próbując wymyślić jakieś wiarygodne wytłumaczenie.
Oszukiwanie i udawanie nie było moją mocną stroną... krzyczałem w środku, że natura nie obdarzyła mnie tą zdolnością...
 Im dłużej się zastanawiałem nad odpowiedzią, tym Asa wyglądała, jakby była bliska swoich podejrzeń.
- Dostałem list od rodziny... zapieczętowany pieczęcią Ravenwoodów... dostałem złe wieści, chciałem się po prostu uspokoić naszym spacerem.
 - Oh- mruknęła Asa, wbiła wzrok w ziemię.
 - Mój brat... zachorował na rzadką chorobę, na którą nie wynaleziono jeszcze leku, podejrzewa się, że przez pewien okres czasu będzie musiał z nią żyć, ale przez to, jego żywot będzie przepełniony cierpieniem.

Oczywiście byłem dumny z siebie, że zdołałem wymyślić to w jednej sekundzie. W duchu podziękowałem sobie za ten wyczyn.
 Byliśmy już u celu. Wielka lodowa jama, rozciągała się, jak przełyk ogromnego potwora, ciągnąc się nie wiadomo, na ile metrów. Wchodząc, chłód ugłaskał nasze policzki, a Asa lekko zadrżała.
- Zimno tu- mruknęła moja mała przyjaciółka.
- Wiem, to mi przypomina moje rodzinne klimaty!- westchnąłem tylko i wcale nie kłamałem!


Asagiri?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz