Mimo, iż Lodowa Ścieżka nie była moim ulubionym miejscem w kraju, to i tak chętnie przystałam na propozycję. Mając przed sobą wybór między zimnem, a ciepłem, zdecydowanie wybrałabym ciepło, które daje przyjemne poczucie bezpieczeństwa, czego nigdy nie doszukałam się w odczuwaniu zimna. Kojarzy mi się ono z oziębłością i ignorancją, a co za tym idzie, niebezpieczeństwem, od którego przechodzą mnie czasami dreszcze, kiedy próbuję sobie wyobrazić co mogłoby się kiedyś stać.
Popatrzyłam kątem oka na mojego towarzysza, który z lekkim uśmiechem wzdychał i nabierał głębokimi wdechami chłodne powietrze. W głębi duszy czułam, że nie chodzi o brata, a jeśli już to nie tylko o niego. Lecz wolę zbytnio nie naciskać, kto wie jakby zareagował, jednak i tak nie ufam mu w tej kwestii w stu procentach. Mimo wszystko, mimo mojego wieku i braku doświadczenia w życiu, dosyć trafnie oceniam emocje na podstawie obserwacji, więc często wiem kiedy ktoś mnie okłamuje. Lecz i tak czasem warto po prostu się nie odezwać, więc postanowiłam nie dawać niczego po sobie poznać. W końcu, praca psychologa właśnie na tym polega, aby wiedzieć kiedy przestać pytać.
- Przykro mi z powodu twojego brata. Mam nadzieję, że jego życie nie będzie zbyt męcząc, w końcu to jedynie jedna z możliwości, prawda? - zapytałam, uśmiechając się lekko i dosyć radośnie. Mimo ogarniającego mnie zewsząd zimna, nie czułam dreszczy, które występują u większości osób podczas mroźnych dni. Może to wina tego, że jest dosyć ciepła pora roku, a ja przyzwyczaiłam się do chłodnych uroków zimy? Jest to jedna z hipotetycznych możliwości, równie prawdopodobna co inne.
Mój spacer z Lordem Ravenwoodem po Lodowej Ścieżce trwał dosyć długo, a przynajmniej na tyle, aby mógł się w spokoju zastanowić nad wszystkim w moim towarzystwie. Rozmawialiśmy o naprawdę przeróżnych rzeczach, nie było jednego tematu przewodniego w naszej konwersacji. Ja go wypytywałam o jego rodzinne strony i o to, jaki jest tam klimat, a on słuchał moich opowieści o tutejszym zamku i moim rodzeństwie. Co chyba było dosyć męczące, bo o rodzinie mogłabym opowiadać przez bardzo długi czas, jest wiele rzeczy, które są warte upublicznienia. Zatoczyliśmy koło i nasza wędrówka skończyła się w momencie, w którym weszliśmy do Lodowej Ścieżki.
- Skoro już tu jesteśmy to chyba jest to najlepszy znak, abyśmy wracali - powiedziałam, robiąc kilka kroków w przód i odwracając się przodem do Exana. Na moich ustach ponownie pojawił się ciepły uśmiech, który najprawdopodobniej, a przynajmniej tak mi się wydawało, miał go lekko namówić, aby przystał na propozycję i wrócił do zamku. Miałam już trochę dosyć zimna, ale nie chciałam narzekać, w końcu chciał się uspokoić, więc powinnam zrobić wszystko, aby mu to umożliwić. Wracaliśmy do zamku, nadal dyskutując o tym samym i na tym w sumie minęła cała nasza wędrówka. Byliśmy na miejscu jakieś kilkanaście minut później, a mnie ogarnęło przyjemne ciepło, pochodzące z wnętrza budynku. Uśmiechnęłam się, ciesząc się, że to tutaj akurat mieszkam. Nie wiem jak bym zniosła, gdyby mieszkała w Północnym Namiestnictwie. Pewnie po jakimś czasie bym się przyzwyczaiła, ale zawsze nieprzyjemna jest ta pierwsza gwałtowna zmiana temperatur.
- Mam nadzieję, że zgodnie z twoimi przewidywaniami, uspokoiłeś się trochę - powiedziałam patrząc na mojego towarzysza.
<Exan? Po wielu męczarniach (jakimi było poszukiwanie najodpowiedniejszych rzeczy na wyjazd) zdołałam to napisać, jednakże i tak nie jest to opowiadanie wysokich lotów cx>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz