Północne królestwo jest niezwykle pięknym miejscem, nawet jeżeli przez większość czasu panuje tutaj zima, jakby czas kompletnie się dla nas, mieszkańców tego miejsca, czas się kompletnie zatrzymał. Lecz i tak kocham podróżować i zwiedzać coraz to nowe zakątki Północy. Mimo, że żyłam tu długo to i tak nie zdołałam poznać tej okolicy na tyle, aby na wylot znać każdy zakręt i wiedzieć gdzie on prowadzi. Dlatego kiedy tylko mogłam, wymykałam się z zamku Winterfell i pieszo przechadzałam się po okolicy. Głównie celem moich spacerów były lodowe jaskinie i tunele, niezwykle piękne i zapierające dech w piersiach swoim widokiem. Tak było również i dzisiaj. Postawiłam sobie cel, aby zobaczyć większą część wszystkich jaskiń i tuneli, jeżeli nie całe.
Nic nie zmieniło się w wyglądzie lodowych miejsc, oprócz pewnego małego mankamentu. Pod jednym z drzew, niedaleko miejsca, gdzie jaskinie się zaczynały, ujrzałam lekko żółtawą lwicę z brązowymi aspektami na sierści. Zaciekawiona podeszłam bliżej, myśląc, że ta osoba po prostu usnęła w długiej wędrówce ku tunelom. Będąc szczera, lekko się wystraszyłam, kiedy dowiedziałam się, że byłam w błędzie. Jej klatka piersiowa podnosiła się równomiernie, jakby w zwolnionym tempie, a ona sama nie reagowała na dotyk i słowa. Zemdlała, to jest najbardziej prawdopodobne, więc postanowiłam jakoś przetransportować ją do zamku, aby mogła w spokoju dojść do siebie. Nie było to znów aż tak bardzo daleko.
~*~
Nie byłam przyzwyczajona do dźwigania ciężarów, ale po kilkunastu minutach jakoś udało mi się przenieść ją do głównej bramy zamku. Poprosiłam zatem jakiegoś niezidentyfikowanego strażnika, aby pomógł mi dotrzeć z lwicą do komnaty. Okazało się oczywiście, że tak jest o wiele łatwiej i w ciągu następnych kilku minut nieprzytomna osoba znalazła się w mojej komnacie, gdzie starałam się ją ułożyć na łóżku najwygodniej jak potrafiłam. Usiadłam przy stoliku i kiwnęłam głową na strażnika, uśmiechając się do niego ciepło. Najwyraźniej przyjęli mnie jako nową Lady Północy, z czego niezwykle się cieszyłam. Kiedy już miał wychodzić, wstałam i zatrzymałam go.
- Dopilnuj proszę, aby nikt tu nie wchodził. Nikt, nawet mój mąż i nasze dzieci, dobrze? - nie mogłam się zdecydować, czy to było stwierdzenia czy pytanie, lecz strażnik najwyraźniej zrozumiał to jako rozkaz. Pokiwał głową i wyszedł, a ja wróciłam na swoje miejsce i obserwowałam lwicę, chcąc zobaczyć moment jej wybudzenia, co zresztą nastąpiło chwilę później. W mgnieniu oka przybliżyłam się do łóżka, a ona powoli podniosła się do pozycji siedzącej.
- Witaj na zamku Winterfell. Znalazłam cię pod drzewem, więc rozumiesz, że nie mogłam przejść obojętnie. Pamiętasz może jak się tu znalazłaś? Nie chodzi mi o komnatę, ale o Północ i jej tereny - zaczęłam widząc zdezorientowanie w oczach lwicy.
<Manero? Wybacz, że późno>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz