Spojrzałem na lwicę z zainteresowaniem.
- Podaj proszę opis tych stworów...- powiedziałem po czym oparłem się o tron. Draństwo nie było zbyt wygodne, właściwie był to kawał litego drewna w którym wyrzeźbiono tron, nie było na nim żadnego materiału, który mógłby czynić go wygodniejszym. Specjalnie kazałem go takim zrobić, by przypominał mi i kolejnym władcom o tym, że władza nie zawsze jest przyjemna. Lwica zaczęła opisywać bestie, które nachodziły jej chatę a ja coraz bardziej się niepokoiłem. Kiedy skończyła kiwnąłem głową po czym zwróciłem swój wzrok na mojego syna.
- Mircza sprowadź Morganę i Malaganta. Niech Mihnea zbierze oddział dwudziestu najlepszych wojowników. Jutro zajmiemy się tymi stworami.- powiedziałem po czym wstałem z tronu i podszedłem do lwicy.
- Co mam powiedzieć Mihnei odnośnie dowódcy?- zapytał Mircza, na co ja odwróciłem się do niego.
- Jak to co? Jak chce może też jechać i wziąć Juniora, przyda im się nieco praktyki, ale to ja poprowadzę wojowników.- odparłem po czym odwróciłem się z powrotem do lwicy.
- Pozwól Pani, że przejdziemy się po ogrodach. Trochę potrwa, zanim przygotują się do wyjazdu.- powiedziałem i podałem jej ramię, które ona złapała i razem poszliśmy w kierunku ogrodów.
- Chciałbym wiedzieć, kiedy mniej więcej pojawiły się te stwory. Oczywiście nie wymagam dokładnego dnia ale tak w przybliżeniu.- powiedziałem po czym podprowadziłem lwicę do ławki stojącej nieopodal kilku krzewów róż.
<Velasta?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz