Wyszłam z komnaty i natychmiastowo skierowałam się do lekarza, aby mógł opatrzyć jej rany i sprawić, że po pewnym czasie wróci do siebie. Na szczęście, nie znajdował się on zbyt daleko, w dodatku był dosyć charakterystyczną osobą, która przemieszcza się po korytarzach, czasem bez celu, jak każdy z nas. Nie jest on jedynym medykiem, lecz jednym z najskuteczniejszych, dlatego to on przyjmuje większość pacjentów, co zresztą z entuzjazmem robi.
Podeszłam do niego i bez zbędnego owijania w bawełnę, od razu przeszłam do sedna sprawy, mówiąc jedynie, żeby poszedł za mną, bo potrzebna jest mi jego pomoc. Nie chciałam podawać zbyt wielu informacji, miałam dziwne wrażenie, że owa lwica nie chce, aby mówiono o niej otwarcie na zamku, kiedy to nie jest potrzebne. Medyk posłusznie podążył do mojej komnaty, do której wszedł pierwszy, ponieważ ja musiałam się zatrzymać z powodu małej Aryi, która biegła w moją stronę, wyrywając się z uścisku szesnastoletniej Rose. Rozłożyłam ramiona, w które dziewięcioletnia dziewczynka z ochotą wpadła, z wielkim uśmiechem na ustach. Byłam jednak potrzebna w komnacie, więc wzrokiem przywołałam Rosalie, która chwyciła swoją siostrę za rękę. Obiecałam im gorąco, że dzisiejszy wieczór i noc spędzę razem z nimi. Chyba będę musiała spać gdzie indziej, skoro ta kobieta na razie jest na tyle osłabiona, że nie powinna w ogóle się wysilać. Rose wróciła do zabawy z Aryą, a ja w końcu weszłam do pomieszczenia. Podeszłam do przeciwległego końca łóżka, w którym na nowo dziewczyna się znalazła, i przysiadłam na krześle, które zawsze tam stało. Medyk w międzyczasie zajął się opatrywaniem jej ran i próbami doprowadzenia jej ciała do normalnego stanu.
- Sądzę, że wróci do zdrowia, lecz nie powinna się przemęczać... Trochę tak, jakby przeżyła jakiś atak. Ból powinien zniknąć po paru minutach, jakby coś się działo, proszę mnie zawołać, pani - kiwnęłam głową, a lekarz wyszedł z komnaty, a ja znów zostałam sam na sam z kobietą.
- Skoro spędzisz tutaj jeszcze pewien czas to chyba warto się zapoznać. Rin Kagamine, Lady Północy, jeszcze raz witam w skromnych progach Winterfell. Chociaż wolałabym spotkać się w innych okolicznościach - uśmiechnęłam się, opierając się o ścianę z tyłu.
- Manero Ao... - odpowiedziała słabym głosem, od czasu do czasu pocierając czoło, jakby to miało zniwelować ból kłębiący się pod jej czaszką.
<Manero?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz