niedziela, 16 czerwca 2019

Od Vlada III Nie wszystko złoto, co się świeci

Przyjmowanie na audiencji poddanych to zajęcie żmudne i zazwyczaj dość przykre. Raczej nikt nigdy nie przychodzi na audiencję tylko żeby przywitać się z królem bądź porozmawiać o dobrych rzeczach dziejących się w królestwie. Właściwie zawsze poddani przychodzili z jakimiś problemami, które trzeba było rozwiązać. Mimo wszystko wolałem rozmawiać z prostymi mieszkańcami niż z arystokracją. Przynajmniej w przypadku rolników lub mieszczan miałem pewność, że mówią to co czują a nie kłamią byle by się przypodobać. W tej kwestii byli bardzo podobni do dzieci, które również nie przejmują się opiniami innych i mówiły to, co naprawdę czuły. Tego dnia audiencja nie była zbyt trudna, nikt nie przyszedł z jakąś kłopotliwą sprawą, za wyjątkiem jednej lwicy, której syn został aresztowany za kradzież i został skazany na dziesięć uderzeń w ręce. Nie żyło im się najłatwiej a wtedy dziecko jego siostry było umierające więc zabrał z apteki bardzo drogie lekarstwo dla niego. Oczywiście od razu wysłałem posła, który miał wstrzymać egzekucję a także przekazać rodzinie lwicy nieco pieniędzy by ich stan życia się poprawił. Od ponad pięćdziesięciu lat walczyłem z wyzyskiem w państwie i biedą ale wciąż zdarzały się sytuacje jak ta. W końcu po kilku godzinach mogłem zejść z tronu i udać się do swojego gabinetu. Wtedy jednak do sali weszła jakaś lwica.
- Życzysz sobie czegoś pani?- zapytał jeden z gwardzistów a ja z powrotem zająłem miejsce na tronie.
<Velasta?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz