wtorek, 7 maja 2019

Od Anabell CD Vlad IV


Kątem oka spojrzałam na twarz mojej matki i próbowałam z niej odczytać uczucia lwicy. Trudno było określić jej humor. Z jednej strony była uśmiechnięta, ale z drugiej co chwilę uśmiech z jej twarzy znikał i na jego miejsce pojawiała się poważniejasza mina. Skierował mój wzrok przed siebie, a dokładnie na mego ojca, który nie wiem czemu nie, był już królem Malavii. Nagle poczułam, że moja matka ciągnie mnie za rękę, więc obróciłam się i poszłam w jej kierunku. Gdy już doszłyśmy na dziedziniec, przed powóz z końmi, zatrzymałyśmy się.
- Poradzisz sobie, oni zapewnią ci wszystko co jest potrzebne. Ja teraz będę musiała wrócić z twoim tatą do domu. Żegnaj Anabell. - te słowa wypowiedziała moja mama pod koniec naszego pożegnania.
- Żegnaj Alice, moja matko - uśmiechnęłam się do mamy i taty, którzy wsiadali już do wozu. Po paru minutach konie ruszyły. 
* Następnego dnia * 
Obudziłam się w komnacie, którą przydzieliły mi dwie służące. Rozciągnęłam się i z chęcią wstałam z łóżka. Powędrowałam do łazienki, żeby zaliczyć poranną toaletę. Ubrałam się, uczesałam i wykonałam inne takie podstawowe rzeczy . Po tym wszystkim otworzyłam okno, gdyż chłodnego powietrza nigdy nie za dużo. Wtem do moich uszu dobiegł dźwięk pukania do drzwi. Szybkim krokiem podeszłam do klamki i na nią nacisnęłam pociągając do siebie. W wejściu zobaczyłam Vlada. 
<Vlad IV?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz