Podczas drogi cały czas patrzałem przez okno, nie czułem potrzeby patrzeć na dziadka podczas naszej rozmowy. Jego tętna i ton głosu zdradzały i tak wystarczająco.
- Coś mi mówi, że nie za bardzo ci się podoba pomysł tego ślubu. - powiedziałem na chwilę odwracając się w jego stronę i lekko podniosłem brew. W tych czas większość ślubów była spowodowana polityką, co najmniej w wyższych sferach. Jednak nie każdy się nimi cieszył, mi by to było nawet obojętne. Tak czy siak nie potrafiłem pokochać naprawdę, chyba rzeczywiście miałem serce z kamienia i za grosz uczuć.
- Justyna jest wredną lwicą. - tylko tyle powiedział król nadal patrząc przez okno. Pokiwałem ze zrozumieniem głową. Widać nie chciał o tym zbytnio rozmawiać, więc porzuciłem temat jego przyszłej żony.
- A na czym ma polegać ta współpraca? - spytałem znowu wracają wzrokiem na mijane obrazy za oknem. Byłem ciekawy jakie plany mają władcy wobec królestw. Tak więc zaryzykowałem pytaniem, zawsze dziadek może nie odpowiadać.
> Vlad? <
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz