piątek, 10 maja 2019

Od Exana cd Asagiri

- Mihnea to twój ojciec?- zapytałem lekko zaskoczony tym faktem, ale potem spojrzałem w stronę odchodzącego lwa.
 Z racji tego, że nadchodziła późna pora Asagiri musiała już iść, ale pozwoliła mi odprowadzić ją do jej komnaty.
- Do zobaczenia, do kiedyś, Lordzie Ravenwood.
 Zniżyłem się, aby uzyskać swobodny kontakt wzrokowy z Asagiri.
- Mówię ci, nie jestem Lordem. Mów mi Exan.
- Starszym nie powinno się mówić po imieniu, nie wypada- burknęła i lekko przekrzywiła usta w niewinnym uśmiechu.
- Prawda, ale nie wtedy, jak ktoś na to pozwala. Jak ci mówię, że możesz mi mówić po imieniu, to nawet jakby się paliło, waliło wołaj na mnie Exan, zapamiętasz?
- Tak- odparła z uśmiechem.
Wstałem na równe nogi.
- Dobrze, a więc do kiedyś tam, Asagiri.
 Asagiri zniknęła za drzwiami swojej komnaty. Odchodząc powoli, rzuciłem okiem odruchowo w stronę drzwi komnaty, myśląc, że Asagiri wynurzy stamtąd swoją uroczą główkę. Jednak nic się takiego nie wydarzyło, więc podążyłem schodami prowadzącymi w dół do swojego pokoju.
Noc okazała się szybka i natychmiast zasłoniła niebo swoją mroczną kołdrą, na której pojawiły się skrzące gwiazdy. Wychyliłem głowę przez okno, oddając się totalnemu skupieniu na orzeźwiającym wiatrem.
Nagle usłyszałem, że drzwi do mojej komnaty się otwierają. Odwracam się i widzę wyłaniającą się głowę Asagiri.
- Hej, co ty tu robisz?- zapytałem
- Nie mogę spać, za dużo myślę.
 Uśmiechnąłem się na jej widok.
- Ehm, więc co mogę dla ciebie zrobić?
- Zagrasz dla mnie?- spytała po czym wyciągnęła lirę.
 Asagiri poprowadziła mnie do swojego pokoju, ta wskoczyła pod kołdrę.
- Twoi rodzice śpią?
- Nie, wyszli gdzie w jakiejś ważnej sprawie...
- Hmm no to do dzieła- powiedziałem i złapałem znany mi instrument, od razu czując z nim więź.
Spojrzałem na niebo, na którym górował księżyc w pełni, a jego srebrzyste światło wpadało do środka pokoju. Spojrzałem na jego piękny blask, a wokół niego towarzyszyły mu gwiazdy. Nawet nie wiem kiedy zacząłem grać. Lekkie i powolne ruchy palców same współgrały ze strunami, a ich owocem była miła i uspokajająca melodia, która łatwo wpadała w ucho. W trakcie gry, narodziło się we mnie poczucie, że jestem komuś potrzebny, że w każdej chwili mogę komuś pomóc- to bardzo pokrzepiające uczucie. Gdy skończyłem, Asagiri już zasnęła. Jej brzuch spokojnie unosił się w rytmie powolnego oddechu. Bezszelestnie wycofałem się z pokoju.

<Asagiri?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz