Nie lubię kiedy ktoś próbuje czytać w moich myślach bez pozwolenia. Uważam to za naruszenie mojej prywatności i pogwałcenie podstawowych zasad moralnych. Nie powinno się robić czegoś drugiej osobie, podczas, gdy mamy podejrzenie, że może nie zareagować zbyt dobrze. Zwłaszcza, jeśli chodzi o coś tak osobistego jak myśli i wspomnienia. Stało się i nie czuję się zbyt dobrze z faktem, że musiałam po prostu wyprosić mojego niedawnego towarzysza, mimo, że pewnie miałabym wiele do powiedzenia, gdybym tylko wszystko sobie poukładała.
Ter Signum poszedł, nie czekając na żadną moją odpowiedź, protesty czy cokolwiek innego. Po prostu poszedł, zostawiając mnie sam na sam z roślinami i czymś, co aktualnie znajdowało się w pobliżu, a ja nie raczyłam tego zauważyć. Fuknęłam ze złością, gwałtownie odwracając się i kierując się w stronę zamku, skoro nie miałam nic innego do roboty.
- Jasne, skoro masz być takim idiotą, to po prostu sobie pójdę i nie proś mnie o nic więcej - mruknęłam do siebie zdenerwowana i z tej całej frustracji kopnęłam kamień, który przypadkowo znalazł się na mojej drodze. A to pech i dla mnie, i dla tego kamyka.
Wróciłam do zamku, a zarazem do swojej komnaty, jedyne czego oczekując to spokój. Rzuciłam się na łóżko, kryjąc swoją twarz w poduszce i trwając w tej pozycji przez kilka następnych minut. Zapach materiału mnie dziwnie uspokajał moje skołatane nerwy, wyciszał i pozwalał się odstresować. Nie kojarzył mi się z niczym, po prostu był niezwykle przyjemny. Intensywny, ale przyjemny.
- Nie chce mi się nic, dosłownie nic - pewna myśl wymsknęła mi się i skończyło się na tym, że powiedziałam ją na głos. Nikogo tu nie było, więc w sumie to nie miało żadnego znaczenia, ale cieszyłabym się, gdybym potrafiła kontrolować moje odruchy chociaż w tym stopniu, że wybieram, co ma usłyszeć świat, a co mam zatrzymać dla siebie w postaci mojej własnej tajemnicy, która nigdy nie ujrzy światła dziennego. Tak, to by było nadzwyczaj przyjemne.
Myśląc o tym, zapadłam w sen, mimo, że była dosyć wczesna pora i zdecydowanie spanie w tym momencie nie byłoby naturalne, a przynajmniej dla mnie.
~*~
Obudziłam się wieczorem, a z racji tego, że moje siły były zregenerowane, jakby było co najwyżej południe, postanowiłam się przejść, mając nadzieję, że miło i przyjemnie spędzę czas ponownie siedząc na owym murku, co dzisiaj rano. I ponownie czując lekki, chłodny wiaterek na skórze, który wywoływał delikatne, ale przyjemne, dreszcze na moim ciele.
<Ter? fAmE mMa :333>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz