Omiotłam wzrokiem salę treningową, zatrzymując się na ruszających się, przypadkowych postaciach, które rozwijały swoje umiejętności w walce. Nie było w tym nic ekscytującego, zwyczajne osoby ćwiczące zwyczajne metody ataku. Parę z nich znałam na tyle dobrze, że mogłabym spokojnie do nich podejść, ale wolałam nie przeszkadzać. Jak się coś robi to nie powinno się przerywać, jeżeli nie jest to jakaś sprawa wielkiej wagi. A zwyczajne przywianie się, z pewnością nią nie było. Odwróciłam się do Exana, który w międzyczasie oddalił się o parędziesiąt centymetrów i oparł się o ścianę. Wodził wzrokiem po trenujących, jakby również doszukując się w nich jakichkolwiek cech, które mogłyby przyciągnąć uwagę.
- Lordzie... - zaczęłam i czekałam kilka sekund, dopóki mój towarzysz nie przeniósł na mnie wzroku - Możemy iść? Nie ma tu nic ciekawego, więc raczej nie ma sensu dalej tu stać. Chyba, że chcesz poćwiczyć, to spokojnie, jak chcesz mogłabym poczekać - dodałam po chwili i cierpliwie zaczekałam na odpowiedź. Exan jeszcze raz omiótł wzrokiem pomieszczenie, jakby chcąc dokładnie je zapamiętać.
- Myślę, że możemy iść, moja damo - odpowiedział, po czym odepchnął się od ściany i skierował się w stronę wyjścia, a ja poszłam za nim. Zlustrowałam go wzrokiem. Nie mogłam się zdecydować czy to przezwisko, jakie mi wymyślił, bardziej mnie irytowało czy schlebiało mi. Miałam zapewne takie same odczucia, jak on kiedy nazywałam go "Lordem", ale jednak jakaś część mnie była zadowolona z tego, że używa tego zwrotu kiedy się do mnie zwraca. To jest dosyć zabawne, że coś tak małego i nieznaczącego wywołuje u mnie taką mieszaninę sprzecznych emocji.
- Może wyjdziemy stąd? Szkoda by było, gdybyśmy ciągle siedzieli i dusili się w tym zamku, w którym korytarze są tak czasami zatłoczone, że ciężko przejść. Na zewnątrz jest przynajmniej bardziej ustronnie - popatrzyłam na mojego towarzysza, który przez chwilę się zastanawiał nad propozycją, a potem pokiwał głową z uśmiechem. Odwzajemniłam ten gest i skierowałam się w stronę wyjścia. Droga nie była trudna, ale nie była również łatwa, bo sala treningowa znajdowała się na przeciwległym końcu zamku, więc trzeba pokonać mnóstwo korytarzy i zakrętów. Naprawdę, ta budowla jest niebywale skomplikowana i nawet, jeśli ktoś się tu urodził to może się zgubić i to poważnie. No dobrze, może trochę przesadzam, ale to nie zmienia faktu, że zamek jest wielki i to bardzo.
Droga do wyjścia zajęła nam kilka minut, a raczej myślę, że właśnie tyle to trwało. Straciłam poczucie czasu, zajęta przez rozmowę i odpowiadanie na niektóre docinki i irytujące przezwiska. Właściwie to jedno, ale trochę podkoloryzowania nikogo nie zabiło i pewnie nikomu nie zaszkodzi.
<Exan? Męczone przez dwa, czy ileś, dni. Słabe, ale jest. I spoko, również nie miałam pomysłu, dlatego tak długo mi to zajęło xd>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz