sobota, 4 maja 2019

Od Exana "Wspomnienia"

 Czy ja żałuję? W sumie to sam nie wiem. Dom był jedynym moim schronieniem przed złem tego świata... codzienny zapach pieczonego mięsa, słodki smak wina.. cóż przynajmniej Ojciec pozwalał mi pić jeden puchar na dzień. Później codzienne treningi walki z wynajętymi przez mego Pana Ojca nauczycielami szermierki. Jeden był nawet nieco dziwny, gdyż uważał, że wojownik powinien być jak tancerz na wodzie... zalecał mi pogoń za kotami, abym nabrał takiej zwinności jak te istoty.
Teraz to już przeszłość...
Rozmyślam tak, wpatrując się w swoje odbicie. Woda była nieskazitelnie czyta, ryby pływały swobodnie, wyglądały beztrosko.
Woda spływała z wysoko usadowionego koryta, później opadała z głośnym szumem, pieniąc się. Wodospad Oczyszczenia. W sumie sam nie wiem, co mnie napadło, aby tutaj się udać.
 Odpiąłem klamrę w kształcie kruczej głowy i ściągnąłem z siebie czarny płaszcz z kapturem, po czym odłożyłem na bok.
 Będę musiał długo czekać, aż uznam to miejsce za mój dom... Jednak funkcję jaką pełnię dla stada może mi w tym pomóc... miałem taką najszczerszą nadzieję. Szum wody był melodią dla moich uszu, uspokoił moje myśli o przeszłości i pozwolił zająć się teraźniejszością.
 Mój Pan Ojciec jednak odcisnął swe piętno w mojej pamięci... karał mnie, ale nie przemocą fizyczną... wystarczyło spojrzeć w jego srogie i zimne jak lód oczy, żeby wszystkie wnętrzności przewróciły się do góry nogami ze strachu. Z biegiem czasu zacząłem przyzwyczajać się do jego wyrazu... przestałem się go bać. Nie jestem już małym kociakiem, któremu można wszystko wmówić.
Odpiąłem karwasze i naramiennik z lwiej czaszki i odłożyłem obok płaszcza. Sprawdziłem czy woda nie jest zimna, po czym zanurzyłem się w niej aż po szyję. Zanurzyłem głowę.
Kąpiel orzeźwiła moje ciało, pozwalało na rozluźnienie. Wiem, że to miejsce, gdzie skazańcy obmywają się z win... ale moc przeszłości odbijała się na mnie, jak wielka bolesna wina.
W powietrzu zwietrzyłem, że ktoś się zbliża. Teoretycznie powinienem się teraz zanurzyć całkowicie i przeczekać, ale z drugiej strony co by mi to dało?
 Przybyszem okazała się biała lwica, ale nie wyglądała na dorosłą...
  To był jeszcze kociak.
  No w tym przypadku widok nagiego lwa dla niej powinien być nieodpowiedni, gdyż nie chciałem urągać psychiki małej, więc postanowiłem zostać we wodzie.
- Co ty tam robisz?- zapytała młoda przybyszka.
- Biorę kąpiel- odpowiadam krótko
- Ale tutaj kąpią się skazańcy! Jesteś skazańcem?
- Nie..chyba nie- odparłem i przekrzywiłem kącik ust.
- Jak ci na imię? Ja jestem Asagiri
- Miło mi, jestem Exan. Exan Ravenwood.
- Szlachetne nazwisko..
 Szlachetne, ale co z tego?
- No niby tak, odwrócisz się? Chciałbym się ubrać.
Asagiri posłuchała i odwróciła się. Nawet nie przyszło jej do głowy, aby podglądać. Założyłem płaszcz, przypinając ją klamrą. Po chwili stanąłem przed młodą w pełnym stroju godnego Lorda Ravenwood'ów. Ale coś mi się zdaje, że w tym miejscu tytuł szlachecki nie ma wielkiego znaczenia.


<Asagiri?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz