Nie kłamałam kiedy mówiłam o moich odczuciach związanych z muzyką graną przez Exana. Była wspaniała i doskonale dopełniała krajobraz wokół, nadając mu tej tajemniczej aury, która sprawiała, że zaczęłam się zastanawiać, jakie stworzenia się kryją w nieskończonych lasach i czy kiedykolwiek będzie dane mi się tego dowiedzieć. Od kilku minut moje myśli były zajęte przez wymyślanie teorii i odtwarzanie wizerunków stworów, o jakich czytałam, dopóki muzyka, która nadal rozbrzmiewała, nie przebiła się przez warstwę myśli. Kilka kolejnych nut starczyło, aby moje oczy, zgodnie z moją wcześniejszą wypowiedzią, zaszkliły się. Lecz były to łzy szczęścia, radości i przyjemności czerpanej z tego, że niezwykła pieśń w tym momencie była zarezerwowana dla mnie, i tylko dla mnie.
Poprawiłam płaszcz, który zsunął się z moich ramion przez nieustający, chłodny wiatr i popatrzyłam na mojego towarzysza, który wydawał się całkowicie pochłonięty przez graną melodię. Nie chciałam przerywać, ale też nie chciałam znikać bez zapowiedzi. Musiałam już iść, straciłam rachubę czasu, a słońce powoli zbliżało się do horyzontu. Niebo przybrało kolor złota, a słońce lśniło bardziej niż kilkanaście minut wcześniej. Nie mogłam zostać, bo dałabym jedynie powody mojej rodzinie do zamartwiania się. Nie było mnie pół dnia w domu, podczas, gdy nikt tak naprawdę nie wiedział co się ze mną dzieje. I mimo tego, że w swoich oczach jestem osobą, która da radę poradzić sobie z czymkolwiek to dla mojej rodziny wciąż jestem dzieckiem. Nie mogę ich obwiniać za to, że uważają mnie za bezbronną w czasie zagrożenia.
- Lordzie? - zapytałam niepewnie, ale dostatecznie głośno, aby Exan mógł to usłyszeć i na chwilę przerwać grę - Niestety muszę już wracać. Pomimo tego, że jestem w domu to i tak nie jest to typowe miejsce na spędzanie czasu, prawda? Wiem, że przynajmniej jedna osoba z mojej rodziny mnie szuka, bo nie mieli żadnych wiadomości na mój temat od południa w sumie. Tak więc, naprawdę dziękuję za swego rodzaju koncert, jak chcesz to możesz tu zostać, ale nie mam nic przeciwko temu, abyś wrócił do wnętrza zamku ze mną - nie czekając na odpowiedź, co może było nieco nieuprzejme z mojej strony, odwróciłam się i po chwili ponownie znalazłam się w owej wieży, więc jedynie sekundy dzieliły mnie od tego, aby znaleźć się na jednym z wielu korytarzy w tym budynku.
Kiedy usłyszałam kroki za sobą, instynktownie się zatrzymałam i zobaczyłam kim jest ta osoba. Widok Exana wywołał u mnie uczucie ulgi i pewnego rodzaju zadowolenia. Widać, że nie uśmiechała mu się opcja zostania na dachu, sam na sam z lirą, którą wziął z sali. Myślę, że nie było to żadne wykroczenie, najwyżej postanowię się odezwać w tej sprawie, jeśli ktoś będzie miał z tym problem.
- Widzę, że znudziła ci się gra na lirze - powiedziałam wspaniałomyślnie, uśmiechając się, a mój wzrok przypadkowo zawędrował ku osobie, która przechodziła za plecami Exana. Rozpoznałam w niej mojego ojca, do którego się uśmiechnęłam radośnie i pomachałam lekko, kiedy tylko mnie zauważył. Odwzajemnił gest, a potem powrócił do swoich obowiązków, a raczej do rozmowy z kimś, kogo nie znałam.
- Do kogo machałaś? - zapytał mój towarzysz odwracając się w stronę, w którą przez chwilą patrzyłam. Niestety, spóźnił się o kilka sekund, aby w pełni zobaczyć tę osobę, bo Mihnea zniknął za rogiem, całkowicie pochłonięty przez rozmowę z nieznajomym.
- Do ojca. Normalnie bym do niego podeszła, ale nie chciałam zawracać mu głowy podczas, gdy rozmawiał z kimś, najprawdopodobniej ważnym - odpowiedziałam przenosząc ponownie wzrok na Exana.
<Exan? Dla mnie to moje opowiadanie też nie jest wystarczające, także, nie jesteś sam xd>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz