- Nie, z tego co wiem król Osvát Szilágyi de Horogszeg bardziej lubi swoją ludzką postać więc wszyscy się w niej znajdziemy.- powiedziałem po czym wszedłem do powozu a Izaya za mną.
- Chwila... Czy on przypadkiem nie ma córki?- zapytał Izaya przyglądając mi się bacznie.
- A myślałem, że nie słuchałeś co do Ciebie mówiłem.- mruknąłem uśmiechając się po czym potarmosiłem jego czuprynę.
- Słyszałem więcej niż mógłbyś się spodziewać.- odparł chłopak uśmiechając się łobuzersko.
- I oni chcą żebyś był wojownikiem? Kiedy tylko wrócimy do zamku wybiję to twojemu ojcu z głowy. Za nic nie pozwolę zmarnować takiego talentu.- powiedziałem uśmiechając się szeroko.
- Po co w ogóle jedziemy na dwór władcy Węgier?- zapytał po jakimś czasie mój wnuk. Westchnąłem ciężko po czym spojrzałem za okno.
- Musimy ustalić warunki naszej przyszłej współpracy... i mojego ślubu.- powiedziałem opuszczając głowę.
<Izaya?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz