- O ile mnie pamięć nie myli, sama przyszłaś do mnie, abym ci zagrał- odparłem i zaśmiałem się cicho. Asagiri westchnęła tylko, a potem uśmiechnęła się. Muzyka potrafi ukoić, wzbudzać emocje w żywej istocie.
Ale skąd pomysł, aby muzyka uzależniała? Są osoby, które odsłuchają jeden kawałek, a od razu przechodzą do innego, gdyż poprzedni im się znudził.
- No, ale jak chcesz, moja damo- dodałem krótko. Biała dama najwidoczniej ucieszyła się, że nazwałem ją "Damą" ale potem powiedziała.
- Nie jestem żadną damą, Lordzie.
- A ja nie jestem żadnym Lordem, moja damo- uśmiechnąłem się zadziornie.
Asagiri i ja droczyliśmy się w ten sposób, a ile przy tym było śmiechu, że aż przypadkowi przechodnie oglądali się za nami. Tak wesoło dotarliśmy na salę treningową, gdzie lwy uczą się walki.
- A tak, to po co my tu przyszliśmy?- zapytała Asagiri.
- Sam nie wiem, szliśmy gdzie nas oczy poniosły- Odparłem tylko i oparłem się o ścianę, obserwując trenujących.
<Asagiri> Wybacz, że krótkie, ale nie mam pomysłu xD
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz