- A co by było jeśli by mnie nie zaakceptowała tak szybko? - spytałam niepewnie.
- Cóż... Najpewniej nie spuszczała by z ciebie oczu przy mnie. Bywa zazdrosna... Więc o ciebie przez jakiś czas by na pewno była.
Odetchnęlam z lekką ulgą, przynajmniej nie musiałam się martwić, że Kali może mieć złe nastawienie.
- Muszę cię teraz nieco zmartwić... - wstałam i wzięłam do ręki igłe.
- Dlaczego? - popatrzył na mnie zdziwiony.
- Rany są już dobrze zasklepione więc muszę je zszyć - przeciągnęłam nitkę przez ucho igły.
Mihnea zaśmiał się tylko.
- Rób to śmiało. Tyle razy mnie zszywano, że nie stanowi to dla mnie większego problemu.
Popatrzyłam na niego zdziwiona po czym wzięłam się do pracy.
- Niewiele o tobie wiem... Wiem, że jesteś księciem, Kali to twoja narzeczona, masz strasznego pecha... - zaśmiałam się. - Opowiesz mi coś więcej o sobie?
Mihnea?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz