W momencie, kiedy lwica mnie pocałowała momentalnie przypomniałem sobie jej słowa o kimś wartym i godnym mojej uwagi. Mój umysł momentalnie zaczął się z tego śmiać. Bo tak na prawdę czy jest ktoś, kto nie byłby godny poślubić bękarta? Albo raczej czy jakaś "porządna" dziewczyna zwróciłaby uwagę na bękarta? Bo kim jestem? Jedynie bękartem, którego ojciec miał na tyle dużo honoru, że oficjalnie uznał go za prawdziwego syna.
- Mówiłaś, że nie powinienem zawracać sobie tobą głowy. Myślę, że chyba Cię nie posłucham. Nie ma innej, która byłaby aż tak godna mojego zainteresowania. Tak na prawdę jestem nikim, królewskim bękartem, którego ojciec był po prostu przyzwoity. I cóż... Chyba nie dam Ci spokoju.- powiedziałem kiedy się od siebie oderwaliśmy po czym po prostu ją pocałowałem, ale tym razem znacznie intensywniej niż wcześniej.
<Iseult?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz