- Zaprowadzę cię do infirmerii, lekarze sprawdzą czy nic ci nie jest, później ktoś przyniesie ci obiad. Potrzebujesz czegoś jeszcze?- zapytał, spoglądając na mnie.
- Um.. Nie, chyba nie- Rozejrzałam się wokół, ten cały teren był inny, różnił się wieloma aspektami od tych, których znałam czy widziałam. -D-Dziękuję za pomoc- skinęłam, zwieszając lekko łeb.
- Nie masz za co- samiec zrównał się ze mną. Można powiedzieć, że eskortował mnie bezpośrednio do medyków..
Zanim się zorientowałam już byłam w ich łapach, szybko zaczęli mnie oglądać i dokładnie badać. Moja ciąża została zauważona niemal momentalnie, po stwierdzeniu który to tydzień i czy wszystko dobrze tam przebiegało dostałam wodę oraz coś do przekąszenia. Zalało mnie szczęście, kiedy smak mięsa odbiło się o moje podniebienie. Nie miałam zamiaru dbać o maniery, na pewno i tak nikt nie zwracał na mnie uwagi. Wgryzłam się w ten ogromny kawałek, chcąc zjeść jak najszybciej i jak najwięcej. Po kilku długich chwilach, nie zostało już nic. Przerzuciłam się na drugi bok mrucząc zadowolona z otrzymanego posiłku. Tego od wielu dni było mi trzeba.. Nawet nie musiałam czekać ma reakcje mojego organizmu. Moje powieki od razu zrobiły się ciężkie i nieprzyjemne. To było tylko kwestia czasu, zanim to nie zapadłam w sen.
*Kilka godzin później*
- Co z nią?- usłyszałam, przez co moje ucho wyraźnie się poruszyło.
- Jej organizm był dosyć mocno osłabiony, ale wszystkim się zajęliśmy- odpowiedział drugi głos- Tylko teraz potrzebuje dużo odpoczynku.. Spodziewa się lwiątek.
- Mówiła może jak się nazywa, czy skąd pochodzi?
- Nie.. jeszcze..
- Na imię mi Vados- podniosłam łeb, otwierając tym samym ślepia- Jestem samotnikiem, który wędruje w poszukiwaniu schronienia.
< Vlad? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz