Lekko się do niego uśmiechnęłam i położyłam na jego policzku rękę, aby go pogładzić. Chciałam go jakoś uspokoić.
- Ja aktualnie bawię się w żywy cel. Chociaż widzę, że ty też nie masz lekko.- to mówiąc kątem oka zauważyłam jednego z moich uczniów. Szybko się odsunęłam, a na moim miejscu wylądował tępy nóż. Cicho się zaśmiałam biorąc go do ręki. Dałam im takie narzędzia, którymi nawet jak trafią nie mają szansy zrobić mi krzywdy.
- Całkiem dobrze Leonard, jednak z twoim jasnym futrem chowanie się w cieniu nie do końca jest praktyczne. - krzyknęłam do niego już prosto na niego patrząc. Ten pokiwał ze zrozumieniem i zniknął w jednej z uliczek. Mircza na tą scenę tylko cicho się zaśmiał.
- Patrzcie jak to się robi. - krzyknął mocno mnie przytulając. Szczerze cieszyło mnie, że mimo bycia razem dalej widzę w nim osobę z którą się zaprzyjaźniłam.
- Teraz mnie czeka taka godzina. - odpowiedziałam ze śmiechem. Ciekawe czy pomyślą i zrobią grupową zasadzkę, bo tak to mnie nie złapią.
>Mircza?<
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz