Widząc jak lew klęka, aż zaniemówiłam. Podejrzewałam, że może szykować coś podobnego. Jednak nie spodziewałam się, że zróbi to w takim momencie. Wyciągnęłam dłoń w jego stronę lekko kiwając głową na tak.
- To bedzie zaszczyt zostać twoją żoną. - powiedziałam kiedy ten zakładał mi pierścionek na palec. Był cudowny i kaponował się z moją peleryną, oraz czerwonymi oczami. Szczęśliwa rzuciłam mu się na szyję. Przez to wszystko kompletnie straciłam czujność i po chwili poczułam przeszywający ból w łopatce. Dojść szybko wyciągnęłam nóż, którym we mnie rzucono.
- No, no kogo my tu mamy. - usłyszałam nieprzyjemny głos jakiejś lwicy, a po chwili ukazała się i ona sama. Trzeba przyznać była bardzo podobna do mnie, jednak nie znałam jej. Już ją słysząc byłam gotowa na walkę, z tego co było zauważyłam Mircza też. Miałam nadzieję na ostatni romantyczny wieczór, ale to chyba dopiero jak wrócimy na zamek.
- Kim jesteś? - spytałam niezbyt się przejmując raną na plecach.
- Przywódcą klanu Kła Czerwieni. Widzę, że niegdyś tu należałaś. Teraz jednak, abyś dalej mogła nosić ten płaszcz musisz go zabić. - powiedziała wskazując nożem na mojego narzeczonego. Spojrzałam na pierścionek, który dopiero co dostałam i wybuchłam szalonym śmiechem.
- Wiedziałam, że to nie może być prawdziwe odrodzenie. - to mówiąc wyciągnęłam sztylety zza pasów na nogach i spojrzałam na lwice. W tym momencie stała się moim celem.
- Masz pecha bo trafiłaś na osobę, pod którą się podszywasz. - powiedziałam przebiegając obok niej. Przeciełam jej przy tym bok i szybko odskoczyłam w jakieś ukrycie. W otwartej walce nie wygram, jednak z ukrycia powinnam nie mieć problemów. Pytanie jak szybko zjawi się reszta klanu.
>Mircza?<
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz