- Chyba wygrałem kochanie...- mruknął cicho do mojego ucha na co ja jedynie się zaśmiałam.
- Oj nie kochany...- odpowiedziałam ja i uderzyłam go nogą w wewnętrzną stronę uda, niemal przy jego kroczu. Samiec momentalnie odsunął się ode mnie rozmasowując obolałe miejsce.
- To ja wygrałam.- powiedziałam wstając z ziemi. Rozległy się gromkie brawa po czym wszyscy się rozeszli.
- Masz zamiar pozbawić mnie przyjemności posiadania dzieci?- zapytał szeptem Mihnea uśmiechając się do mnie.
- Nie mój drogi, bo gdybym miała taki zamiar to pozbawiłabym również siebie tej przyjemności.- mruknęłam do jego ucha na co samiec spojrzał w moje oczy i uśmiechnął się po czym namiętnie mnie pocałował.
- Może warto by było naszą znajomość posunąć krok dalej?- zaproponowałam kiedy nasze usta musiały się rozdzielić by zaczerpnąć powietrza.
<Mihnea?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz