Kiedy ten znowu mnie pocałował od razu oddałam mu pocałunek. Ten już po chwili go pogłębił. Nigdy nawet nie myślałam, że znajdę się w takiej sytuacji. W zakonie nie było miejsca na miłość czy rodzinę. Mieliśmy być dobrymi najemnikami, a nie zgraną rodziną. Im mniej uczuć w tobie, tym trudniej o poczucie winy czy zachwianie podczas misji. Jednak ten lew zdołał się w jakiś sposób dobrać do tych uczuć, które dawno temu porzuciłam.
- Naprawdę cię nie rozumiem. Aby z własnej woli uganiać się za mordercą. Tak naprawdę za kimś, kogo nawet nie znasz z imienia. - powiedziałam dysząc, kiedy ponownie przerwaliśmy pocałunek. Lekko się w niego wtuliłem, byłam już pewna tego, że chcę mu zaufać w stu procentach. Zauważyłam, że ta informacja lekko go zdziwiła, no w sumie kogo by nie zdziwiła. Przyjaźnisz się z kimś już od dłuższego czasu i nagle się dowiadujesz, że nie wiesz jak ten ktoś ma na imię.
- Sama nazwałam się Iseult. Imienia Sange nie używam, w pewnym sensie dla bezpieczeństwa. - powiedziałam cicho. Teraz wiedziałam ja i on, jednak ufałam mu, że nie wykorzysta tej informacji.
>Mircza?<
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz