Promienie porannego słońca zmusiły mnie do otwarcia moich oczu. Powoli wstałam i poszłam zaliczyć poranną toaletę. Wychodząc z łazienki spojrzałam na zegar. Była godzina ósma, idealna pora na śniadanie. Wyszłam na korytarz i szybkim krokiem zbliżałam się do jadalni. Gdy byłam już na miejscu wzięłam swoją porcję i wzrokiem zaczęłam poszukiwać wolnego miejsca. Usiadłam do stolika na uboczu i zaczęłam delektować się posiłkiem. Po skończonym śniadaniu odłożyłam talerz na tacę i wyszłam na korytarz. Nagle zauważyłam jakiegoś lwa, który niósł jakieś dokumenty, ale mu spadły. Całe zdarzenie zaszło kilka kroków ode mnie, więc wypadłoby pomóc i tak uczyniłam.
- Pomogę panu. - podbiegłam do lwa i zaczęłam układać dokumenty.
<Mihnea?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz