Nie podobało mi się zbytnio to, że będę musiała tańczyć na tym weselu, ale nie miałam wyboru. Taniec szedł mi nawet dobrze, jednak ciągle czułam, że coś robie źle, że coś jest nie tak. Po pierwszej godzinie tańca mieliśmy małą przerwa, żeby się napić. Cały czas myślałam o tym co robie źle, ale nic takiego nie zauważyłam. Próbowałam skupić się na tańcu, jednak ciągle o tym myślałam. Przez to raz nawet prawie upadłam.Po skończonym treningu poszłam razem z Vladem na obiad. Połowy rodziny królewskiej nie było na obiedzie, gdyż nadal trwały przygotowania do ślubu. Nie miałam zbytnio apetytu, mimo to jak najszybciej wszystko zjadłam i szybkim krokiem powędrowałam do Estery. Napotkałam ją dopiero w ogrodzie rozmawiającą z jakimś dziwnie znajomym mi mężczyzną. Gdy Estera zauważyła moją obecność szybko pożegnałam się z nim i podeszła do mnie.
- Mamo, kto to był? - zagadnęłam z zaciekawieniem.
- To był Macbeth mój przyjaciel. Słyszałam, że będziesz tańczyła na weselu. Gratulacje - oznajmiła Esta uśmiechając się promiennie.
- Tak, średnio mi się to podoba, ale nie miałam wyboru - rozmawiałyśmy ze sobą dobrą godzinę, po czym wróciłyśmy do pałacu.
Vlad?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz