poniedziałek, 8 lipca 2019

Od Aries CD. Sorciego

Lunaver kazała wieczorem stawić się nam w ogrodzie pałacowym, aby przećwiczyć przemarsz nasz, jako druhen, i chłopaków, jako drużbów. Wraz z Asagiri oderwałyśmy się od szkicowania na kartkach przeróżnych babeczek i wypisywania składników do nich potrzebnych, aby być tam na czas. Odbębnić to co trzeba i wrócić. Najprawdopodobniej będziemy uzupełniały to w nocy i przez najbliższe dwa dni. Jednak ważniejsze było, aby przygotować się do przejścia. Jeśli nie zdążymy ze wszystkimi babeczkami to trudno, będzie mniej. Czekałyśmy dobre pół godziny na dróżbów wraz z Sorcim, jednak dalej ich nie było. W pewnym momencie, gdy koordynatorka zaczęła wychodzić z siebie, więc poszła ochrzanić swojego... Nie wiem kim on dla niej był. W każdym razie koordynatora spraw męskich czekał ostry wpierdol.
~*~
Po następnych parunastu minitach, wściekła Lunaver wróciła, a wraz z nią drużbowie i Sorci, który był najwyraźniej pijany. Postanowiłam podejść do niego i zagadać.
- Wszsytko w porządku? - powiedziałam, w oczekiwaniu na odpowiedź założyłam ręce na piersi. Lew już zbierał się do odpowiedzi, kiedy jednak potknął się o korzenie drzewa i o mało nie przewrócił, gdybym nie złapała go wraz z jednym z drużbów

Lunaver? 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz