poniedziałek, 15 lipca 2019

Od Aries CD. Vlad III

- Dziewczyny potrzebuję pomocy w ocenieniu wyglądu i smaku eklerków i ptysiów. Mogłybyście pomóc? Nie ma ich jakoś dużo...- rzekł Vlad patrząc na nas wzrokiem "No proszę, zgódźcie się". Porozumiewawczo wymieniłam spojrzenia z Asagiri, po czym udałyśmy się za jej dziadkiem do stołu. Szczerze, nie wierzyłam, aby było ich mało. Chociaż zależy, jak mało jest dla Vlada, żeby on mógł stwierdzić, że jest czegoś "mało". Po dotarciu na miejsce, pierwsze co ukazało się moim oczom - piętrzące się ptysie oraz eklerki. Nie było to dla mnie zadziwiające, domyśliłam się, że będzie ich dużo. Jednak przeraził mnie fakt, że mamy spróbować po jednej z każdego rodzaju. Zaśmiałam się w duchu. Zazdroszczę takiego dziadka. I miałam kolejne refleksje, jakim cudem Asagiri wygląda tak szczupło, przy dziadku, który pomoże nabawić się cukrzycy każdemu. Nadwagi też.
- Przepraszam, ale musimy ogarnąć jeszcze babeczki, ja zajmę się przygotowaniem ciasta a w tym czasie Asagiri oceni smaki tych cudeniek. - powiedziałam patrząc triumfalnie na złą Asagiri. Vlad tylko kiwnął głową, na co ja odeszłam śmiejąc się pod nosem.
~*~
Minęła godzina, a moja towarzyszka od spraw cukierniczych wróciła z jednoznaczną miną. Zaśmiałam się na jej widok. 
- Bardzo śmieszne. - powiedziała wkurzona.
- Ja już mam dwadzieścia kilo więcej na wadze, co ty chcesz ode mnie. - dalej śmiałam się, kiedy w pewnym momencie oberwałam mąką prosto w twarz.
- O ty zmoro nieczysta... - odpowiedziałam na atak atakiem, a już po chwili nasze stanowisko pracy zamieniło się w pobojowisko. Wszystko było w białej mące, dosłownie wszystko. Wyglądałyśmy teraz jak kafelki w kuchni. Prawdopodobnie trwałoby to do końca dnia, gdyż każdy, kto przechodził i nas widział, śmiał się z nas. Ale nie podszedł bliżej, bo bał się, że dostanie mąką. Wszystko byłoby cacy, gdyby do kuchni nagle nie wparowała Lunaver.
- Matko Boska, co tu się dzieje! Posprzątajcie to, natychmiast! - krzyknęła wściekła i odeszła doglądać reszty, żeby nie podnieść sobie ciśnienia nami jeszcze bardziej. Wybuchłyśmy śmiechem.
- Jeszcze wam do śmiechu?! - zapytała z drugiego końca kuchni, więc otrzepałyśmy się i zaczęłyśmy zamiatać podłogę. Po chwili wszystko lśniło, więc zabrałyśmy się za wypieki. Postanowiłyśmy nie ciągać nikogo do próbowania ich, więc po zrobieniu kremu, a przed ozdobieniem nim babeczek próbowałyśmy je same. Czas upłynął szybko, a gorące babeczki stały na stoliku.

Vlad?


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz