Siedzenie w kuchni wbrew pozorom może być męczące. Zwłaszcza jeśli w pobliżu przebywa Lunaver. A problem z nią jest taki, że nawet jak obieca, że nie będzie się komuś wtryniać do roboty to i tak to robi. Dlatego też co około godzinę wpadała jak burza do kuchni żeby skontrolować stan przygotowań słodkości. Bądź co bądź nie lubiłem być kontrolowany i strasznie mnie to irytowało. Po zrobieniu pralinek i deserów byłem dosłownie wściekły na jej ciągłe gadanie i zaglądanie przez ramię dlatego też zamknąłem kuchnię od środka, tak, że nikt nie mógł się do niej dostać i przystąpiłem do trzeciego punktu z mojej listy - miniaturowych torcików. W planach miałem upieczenie aż 21 wzorów o odmiennej dekoracji, kształcie, wielkości i smaku. Samo przygotowanie ciasta czy przełożenie go kremami nie sprawiało mi żadnego problemu, gorzej już jednak było z dekoracją. Jakby przecież nie było miały być to również maleńkie cuda, zachwycające najpierw swoim wyglądem a dopiero później smakiem. Wielkość torcików przysparzała mi niemałych kłopotów, ponieważ właściwie każdy z nich miał poniżej dziesięciu centymetrów wysokości, a co za tym idzie, dekoracje na nich musiały być niemal mikroskopijne. Niestety mój wzrok, mimo że wciąż dość dobry w innych kwestiach z tą przygotowania dekoracji mogących zmieścić się na paznokciu z całą masą niewielkich szczegółów sobie nie radził. Dlatego też w tej kwestii sięgnąłem po małą pomoc w postaci okularów. Dzięki nim bez problemu mogłem wykonywać nawet najbardziej skomplikowane dekoracje. Kiedy właśnie kończyłem układanie kwiatów na ostatnim torciku podeszły do mnie Asagiri i Aries z tacą babeczek.
- Dziadku ty nosisz okulary?- zdziwiła się moja wnuczka na co ja zaśmiałem się lekko.
- Nie, ale te dekoracje tego wymagały.- powiedziałem wskazując torciki.
- Jeśli chcecie możecie spróbować.- dodałem po czym spojrzałem na dziewczęta.
- A tak poza tym to czegoś potrzebujecie?
<Asagiri?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz