Jak zwykle krzątałam się w kuchni razem z Aries, starając się ogarnąć tysiące różnych rzeczy na raz, więc raz zajmowałam jednym z wielu potrzebnych kremów, a raz wkładałam ciasto do piekarnika, uprzednio wyjmując to upieczone. Nie jest to może jakaś wielka aktywność fizyczna, ale potrafi zmęczyć, zwłaszcza jeśli nieustannie się biega między szafkami, blatem, a piekarnikiem. Byłam właśnie w trakcie mieszania składników na kolejne ciasto, kiedy do kuchni wszedł dziadek Vlad III. Sprawiał wrażenie inspekcji, która kontroluje czy wszystko idzie zgodnie z planem, rozglądał się po stołach pełnych wypieków i po blatach, na których stało mnóstwo misek czy innych narzędzi.
- Jak wam idzie? - zapytał, stając niedaleko mojego miejsca pracy. Szczerze, miałam wrażenie, że obserwuje każdy ruch, zarówno mój, jak i Aries. Kiedy wszystko już poprawnie wymieszałam odstawiłam miskę i podeszłam do piekarnika, z którego wyjęłam kolejną partię gotowych wypieków.
- Jak widzisz, idzie nam fantastycznie, mam nadzieję, że wyrobimy się ze wszystkim na czas - mówiłam przy okazji kładąc blachę z ciastem niedaleko okna, aby się dostatecznie wystudziła. Potem do środka piekarnika włożyłam kolejną blachę i zamknęłam piec - Jeżeli chciałbyś czegoś spróbować, dziadku, to proszę, weź z tego stołu - dodałam pokazując placem na owy stół. Kiedy Vlad III znalazł się już przy nim, kiedy już wziął do ręki to, czego chce spróbować, do kuchni weszła kolejna osoba. Ktoś, kogo w sumie bym się tutaj nie spodziewała, a przynajmniej byłaby ostatnią osobą, o której bym pomyślała, kiedy myślałam o ludziach, którzy tu przyjdą w jakiejś sprawie. Wujek Oliver przywitał się kolejno z każdym z nas, a potem zwrócił się do króla Vlada.
<Oliver?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz