niedziela, 14 lipca 2019

Od Aries CD. Rin

Wybrałam się do sali, w której wcześniej wybierałam suknie dla druhen. Miałam nadzieję, że znowu czegoś nie zwalę. Postanowiłam wybrać sobie drugą suknię na wesele. W końcu, nie będę hasać cały tydzień w jednej sukni. Szybko wejdę, jakąś wybiorę, wezmę ją i wyjdę. A gdyby podczas uroczystości ktoś o nią pytał to powiem, że miałam ją wcześniej, cokolwiek. Miałam dziwne wrażenie, że źle robię, wchodząc tam bez pytania i najprawdopodobniej sama. Stanęłam przed drzwiami i już wyciągnęłam dłoń w stronę klamki, w tym momencie zawahałam się. Wszystko było tam piękne i aż prosiło się o to, żeby wybrać jedno cudeńko z tamtejszych wieszaków, ale z drugiej nie wiedziałam, czy nie dostanę za to ochrzanu. Mimo wszystko postanowiłam tam wejść. Położyłam dłoń na klamce, pociągnęłam ją w dół i pchnęłam drzwi do środka. Było to chyba jedyne miejsce które nie miało być zawalone różami, co mnie cieszyło. Na szczęście w środku panowała głucha cisza, co oznaczało, że nikogo tam nie było.  Zamknęłam za sobą drzwi i podeszłam do długiego ciągu wieszaków, na którym znajdowały się przeróżne suknie. Zaczęłam przebierać to jedną, to drugą ręką, oglądając je wszystkie. Kilkanaście wieszaków dalej zauważyłam piękną, pastelowo żółtą kreację. Nie zobaczyłam jej całej, jednak bardzo chciałam to zrobić. W tym momencie przeszkodził mi dźwięk otwieranych drzwi. Miałam dosłownie kilka sekund, aby wskoczyć w cokolwiek i się schować, albo coś wymyślić. Początkowo miała być to druga opcja, jednak po usłyszeniu podekscytowanego głosu Lunaver postawiłam na schowanie się między pudełka, zza których nie byłyby w stanie mnie zauważyć. W miarę cicho postawiłam przed swoją twarzą jedno z pudeł tak, żebym ja widziała je, a żeby one nie widziały mnie. Do pomieszczenia weszły Rin, Kalinda, Rosalie oraz nadzorca niewolników - koordynatorka Lunaver. Ochoczo o czymś rozmawiały, kiedy dwie z nich usiadły na czerwonej sofie, organizatorka wraz z panną młodą udały się za parawan. Wyszły dopiero po dłuższej chwili. Rosalie była ubrana w piękną suknię oraz welon. Sama bym nie pogardziła tak pięknym zestawem. Po chwili Rin, matka dziewczyny, wzruszona wstała z sofy i przytuliła swoją córkę.
- Vlad ma szczęście, że za niego wychodzisz, Rose. Wyglądasz pięknie, piękniej niżbyś mogła sobie wyobrazić.- powiedziała i usiadła z powrotem na swoje miejsce. Rosalie znów zniknęła za parawanem z Lunaver, i nie wychodziły przez jeszcze dłuższy czas niż przedtem. Rose wyszła w samej bieliźnie, która była zrobiona z kryształków. Zaczęłam jej współczuć, nie dość, że musiała być niewygodna, to zapewne ciężka. Co nie zmienia faktu, że wyglądała pięknie.
- I jak moje drogie? Co myślicie? Bo ja uważam, że Rose wygląda bosko. - powiedziała Lunaver pokazując Kalindzie i Rin jej wygląd. Chwilę milczała, dopiero po chwili postanowiła skomentować wygląd swojej córki.
- Uważam, że jest to dosyć odważne, ale cóż, noc poślubna jest jedyna w swoim rodzaju, można zaszaleć. Rose jak zawsze wygląda przepięknie. - rzekła, opierając się o sofę. Ja dalej siedziałam za kartonami w oczekiwaniu, aż wyjdą z sali.

Rose? 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz