Coraz bardziej dręczył mnie sposób pozbycia się króla. Żaden z pomysłów na które wpadłem nie miał szans powodzenia Vlad, mimo że wiecznie pijany, sam też jakoś nie miał ochoty na przykład niefortunnie spaść ze schodów i skręcić sobie karku. Ostatnia sytuacja z jego udziałem szczególnie mnie zdziwiła. Król mimo, że pijany postanowił wyjść na przechadzkę po stolicy. Jako, że brakował królewskich gwardzistów zostałem wyznaczony do jego pilnowania. W którymś momencie podczas naszej nudnej wędrówki przechodziliśmy obok płonącego domu. Wtedy właśnie Vlad dziwnie żwawo i zupełnie prosto zerwał się do biegu po czym zniknął w płomieniach. Już myślałem, że król jednak postanowił się zabić ale wtedy właśnie towarzyszący obstawie gwardziści zaczęli się zakładać za ile ojciec ich dowódcy wyjdzie z domu po czym ruszyli bliżej szalejącego pożaru. Zdziwiło mnie to ale już po kilku chwilach Vlad wyłonił się z drzwi domu niosąc na rękach nieprzytomną kobietę. Gwardziści szybko odnieśli ją na bezpieczną odległość a ja mogłem stwierdzić, że była w ciąży. Po chwili król wyniósł z pożaru również dwójkę małych dzieci. Od tego zdarzenia minął już jakiś czas. W końcu wymyśliłem też, jak pozbyć się króla. W tym celu poszedłem do komnaty Estery.
- Estero musisz mi pomóc.- powiedziałem siadając obok niej na łóżku.
- Jak?- zapytała lwica spoglądając na mnie.
- Jesteś zielarką. Musisz przygotować truciznę. Później musisz upiec ciasteczka z jej dodatkiem i powiedzieć komuś żeby zaniósł je Vladowi. To jedyny sposób żeby się go pozbyć. Ja nie mogę tego zrobić, nie pozwalają mi się do niego zbliżyć i nigdy nie jestem z nim sam. Nie ma innego sposobu. Musisz to zrobić dla naszych dzieci. Dla nich i dla nas.- powiedziałem i pocałowałem ją.
- Zrobisz to mój skarbie?
<Estera?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz