czwartek, 11 lipca 2019

Od Rin CD Kalindy

Mimo tego, że wiedziałam, iż prędzej czy później Rose będzie chciała żyć z Vladem IV do końca, to i tak jestem trochę w szoku, że wszystko zaszło tak szybko. Chociaż może nie powinnam się odzywać, sama wyszłam za mąż po tygodniu znajomości. Nie będę więc podważaj jej decyzji, chociaż i tak obawiam się praktycznie wszystkiego. Syn Mihnei jest z pewnością porządną osobą i dobrą partią dla Rosalie, jednak wciąż zadaję sobie wiele pytań, na które na razie nie znalazłam odpowiedzi.
Szłam korytarzem, który prowadził do sali balowej, na swojej drodze spotkałam Kalindę, matkę mojego przyszłego zięcia. Również wyglądała na dosyć zamyśloną.
- Witaj Rin. Wszystko w porządku? - zapytała, kiedy znalazła się w dostatecznej odległości, abym mogła ją spokojne usłyszeć. Uśmiechnęłam się na te słowa, co ona zresztą później odwzajemniła. Jeżeli miałabym aktualnie opisać swój stan, musiałabym wygłosić przemówienie, a nie chciałabym zanudzać Kalindy, która z pewnością ma mnóstwo obowiązków do zrobienia. Nie tylko jako matka przyszłego pana młodego, ale również jako następczyni tronu. To nie jest rola na pięć minut, przez cały czas ma się obowiązki.
- Na tyle na ile może być w obecnej sytuacji, to tak. Wszystko jest wspaniale - odpowiedziałam po paru sekundach. Ona popatrzyła na mnie jakby ze zrozumieniem, a jakby z lekkim zdziwieniem, czemu się nie dziwiłam, w końcu nie codziennie się słyszy takie rzeczy.
- Co masz na myśli? - czuję, że doskonale wiedziała o co chodzi, ale wolała się upewnić tym pytaniem. Uśmiechnęłam się ponownie.
- Za dużo myślę i ciągle zadaję sobie miliony pytań, na które nie mogę odpowiedzieć. Martwię się ślubem i tym, czy ich wspólna przyszłość będzie się układała, ale jednocześnie jestem szczęśliwa, że moja córka znalazła kogoś, kogo tak bardzo kocha - odparłam, chowając ręce z tyłu, zanurzając je w miękkim materiale. W oczach Kalindy błysnęła iskierka zrozumienia, z czego niezwykle się ucieszyłam. Chyba to przypadłość matki, że wyobraża sobie każdy możliwy scenariusz i próbuje znaleźć rozwiązanie na wszystkie problemy z nich. Przynajmniej nie jestem w tym sama.
- Również tak mam. Vlad III powiedział mi, żebym się nie martwiła, bo wszystko się ułoży i będzie dobrze. Najwyraźniej tobie również mogę to powiedzieć - powiedziała, poprawiając sobie kosmyk czarnych jak noc długich włosów. Można powiedzieć, że w tej kwestii jestem jej przeciwieństwem, co musi dosyć ciekawie z boku wyglądać. Jasne, dosyć krótkie włosy, naprzeciwko czarnych i długich.
- Usłyszałam to już, całkiem niedawno. Ned zawsze powtarza takie rzeczy, kiedy popadam w histerię - odrzekłam i pogładziłam materiał sukni - Nie zabieram ci już więcej czasu, z pewnością zobaczymy się na ślubie - powiedziałam na pożegnanie, a potem uśmiechnęłam się ciepło i ruszyłam dalej korytarzem. I tym razem nie byłam zbyt długo sama, na swojej drodze spotkałam Lunaver, siostrę króla Vlada III. Byłam ciekawa jak przebiegają przygotowania do ślubu, więc zdecydowanym krokiem podeszłam do niej.
- Dzień dobry, Ver. Jak tam z przygotowaniami?

<Lunaver?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz