środa, 24 lipca 2019

Od Aries CD. Sorciego

W tym momencie zazdrościłam Sorciemu, że jest facetem. Upał był nie do zniesienia, ale on przynajmniej mógł zdjąć koszulę, przy czym jeszcze połowa pałacu się za nim uganiała. A ja? Ja musiałam się grzać w spodniach i bluzce, dzięki bogu, nie w sukience. Jak dobrze, że będę tym skrytobójcą, a nie jakąś Srejdi Północy, czy Bóg wie czego. Poważnie zaczęłam się zastanawiać nad tym, czy nie paradować po pałacu w kostiumie kąpielowym. Przynajmniej byłoby mi chłodnej. Nakryłabym się jakąś cienką narzutką i byłoby dobrze. Ale nie, bo po co. Ktoś by się zaraz przyczepił. Westchnęłam cicho i podniosłam skrzynkę.
- Co tak wzdychasz?
- Wyobraź sobie, że ja w przeciwieństwie do Ciebie bluzki nie zdejmę. - powiedziałam, mierząc go wzrokiem. W sumie, wyglądał całkiem ładnie. Zaraz, Aries, co ty pieprzysz? Przecież on jest od Ciebie dwadzieścia lat starszy. Co ty sobie wyobrażasz? Myśli zagłuszałymi całą resztę świata.
- Aries, haloooo! - ledwo usłyszałam przez natłok emocji i przemyśleń.
- Co? - skarciłam się w duchu za tę odpowiedź. Jak mogłam odpowiedzieć "Co?"? J-A-K. - Znaczy, słucham. - dodałam po chwili.
- Zawiesiłaś się. Wszystko w porządku?- powiedział dosyć zmartwiony. To było miłe.
- Tak, dlaczego miałoby być nie w porządku? - to pytanie zastanowiło nawet mnie samą, mimo, że kierowane było do Sorciego. Nic nie odpowiedział, jedynie odwrócił się na pięcie i ruszył w stronę sali. Zrobiłam to samo, bo w gruncie rzeczy, takie było moje zadanie. Pomóc mu przy tym. I tak byłam już pełna podziwu dla niego, że ze mną wytrzymuje. Co - jak na moje zdanie - było wręcz niemożliwe. Więc do takich ludzi, jak Asagiri lub Sorci miałam pełen szacunek, za tą wyrozumiałość dla mnie. Idąc znowu się zamyśliłam i potknęłam o własne nogi. Skrzynka z kieliszkami leciała w górę, a ja przekręciłam się na plecy, jakby w nadzieji, że je złapię. A i tak wiedziałam, że wylonduję w szpitalu. Przestałam myśleć, jedynie oczekiwałam na huk tłuczącego się szkła, ból i krew. Skrzynka zdawała się zatrzymać w czasie. Mimo wszystko bałam się otworzyć oczu. To pewnie Sorci ją trzyma. Ale w takim razie... Chyba by się odezwał?
- Aries, co ty robisz? Wstawaj, idziemy dalej! - powiedział. Powoli otworzyłam oczy, delikatnie przesuwając ręcę w dół. Skrzynka dosłownie zatrzymała się w powietrzu. Powoli odsunęłam ręcę w lewo, a skrzynka powędrowała za nimi. Zaraz, co? Czy ja posługuję się telekinezą? Nie. Pewnie ta skrzynka na mnie spadła, straciłam przytomność i mi się to śni. Nie wiedziałam, czy naprawdę, czy we śnie, wstałam, wzięłam skrzynkę w jedną rękę, drugą się otrzepałam i jak gdyby nigdy nic, poszłam za Sorcim rozstawiać kieliszki na stołach.

Sorci? 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz