czwartek, 11 lipca 2019

Od Asagiri CD Vlada III

Pieczenie babeczek okazało się fantastyczną zabawą, podczas której działo się naprawdę wiele rzeczy. Razem z Aries zrobiłyśmy już dosyć dużo wypieków, które po upieczeniu odkładałyśmy na pokaźne tace, aby potem zanieść je do dziadka. Nie do końca określiłyśmy powód, po co mamy tam iść, ale uznałyśmy, że warto go poinformować go o postępie naszej pracy.
- Które teraz robimy? - zapytałam się okładając ostatnią z waniliowych babeczek z owocami leśnymi na tackę. Aries na chwilę się zamyśliła, lecz moment później popatrzyła na mnie z niezwykle zdecydowanym błyskiem w oku. Jej wybór padł na cytrynowe muffinki z kremem z leśnych jagód. Nie było żadnej różnicy w tym, które będą pierwsze, więc zgodziłam się bez sprzeciwów i przekartkowałam książkę z przepisami, aby znaleźć odpowiedni. Utrudniamy sobie życie, bo skaczemy po kartkach tego egzemplarza i nigdy na razie nie wybrałyśmy przepisów, które w książkę są następująco po sobie. Uprzednio dokładnie je myjąc, położyłam dwie miski, do których włożyłam wszystkie potrzebne składniki, oczywiście w odpowiedniej kolejności. Suche do suchych, a mokre do mokrych, przynajmniej tyle się nauczyłam podczas tej sesji pieczenia. Aries zajęła się dokładnym mieszaniem wszystkiego w jedno ciasto, które przełożyła do specjalnie przygotowanych na to form, które to potem włożyłam do rozgrzanego piekarnika. W przepisie wygląda na to, że akurat te wypieki nie muszą się piec strasznie długo, więc usiadłam na krześle i zaczęłam przygotowywać się do robienia jagodowego kremu. Aries po chwili zrobiła to samo, więc skończyłyśmy wszystko w bardzo krótkim czasie. Zrobiłyśmy tyle, że pewnie pokryjemy wszystkie muffinki i jeszcze dodatkowo coś dla nas zostanie.
Upieczone babeczki wyjęłyśmy w piekarnika i zostawiłyśmy na chwilę do wystudzenia, by potem przełożyć je do wszystkich innych na tacy. Zostało dosyć mało, więc pewnie na razie nie będziemy robić następnych, bo zwyczajnie nie mamy gdzie ich dać. Aries i ja wzięłyśmy po jednej tacy i poszłyśmy w miejsce, gdzie stacjonował Vlad. W chwili, w której tam weszłyśmy, dziadek akurat ozdabiał wypieki, w którymi to on się zajmował. Odłożyłam tackę na stół i podeszłam do niego, opierając się o blat i patrząc na słodkości.
- A tak poza tym to czegoś potrzebujecie? - w momencie, w którym dziadek zadał mi pytanie, akurat wpatrywałam w jego dzieła, a bardziej w niewielkie torciki uwieńczone misternymi ozdobami. Wzięłam jeden z nich do ręki, chcąc wybrać ten, który ma wiele kopii, by już nikt nie musiał piec tego samego ponownie. Z uśmiechem pokręciłam głową i zjadłam wypiek, który trzymałam w dłoni.
- Tylko powiedzieć i odłożyć babeczki na inne miejsce. Nie mamy gdzie ich dawać, wiesz... jest ich dosyć dużo - odpowiedziałam wycierając chusteczką usta z pozostałości po słodkości - Potrzebujesz może w czymś pomocy? My chyba jesteśmy do przodu z pieczeniem babeczek, zrobiłyśmy chyba większość - zapytałam wyrzucając papier do kosza i patrząc na Aries, która pokiwała głową.

<Vlad III?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz