- No dobra dziewczyny, wy idźcie sobie gdzieś tam i mi nie przeszkadzajcie, najlepiej krzyczcie zanim podejdziecie.- powiedziałem po czym przystąpiłem do wyrobu kolejnych, miniaturowych dzieł sztuki, tym razem już nie pralinek a deserów. Postanowiłem, że nie będę trzymał się utartych schematów i przygotuję desery w niespotykanych kształtach. Praca, mimo że ciężka nie zajęła mi tyle czasu ile się spodziewałem a efekt był wręcz powalający. Wygląd słodkości był w stanie zmylić niemal każdego a cztery wersje mini serniczków, które elegancko zapakowałem w ażurowe pudełeczka z czekolady były dopełnieniem słodkiego szaleństwa. Byłem dumny z efektu i nie wątpiłem, że desero-owoce zrobią furorę nie mniejszą niż pralinki. Właśnie dokładałem ostatnią, czekoladową gałązkę do czereśni gdy obok mnie pojawiła się Aries.
- Chciałabym pożyczyć trochę czekolady.- powiedziała a ja z uśmiechem podałem jej cały słój wypełniony po brzegi czekoladą. Wtedy jej wzrok skierował się na leżące najbliżej brzoskwinie.
- Mogłabym się jedną poczęstować?- zapytała, najwyraźniej biorąc moje dzieło za prawdziwy owoc.
- Jasne, bierz.- powiedziałem i przyglądałem się jej jak wgryza się w deser i jak momentalnie na jej twarzy pojawia się wyraz zdziwienia, gdy odkryła, że to nie jest prawdziwy owoc.
<Aries?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz