poniedziałek, 22 lipca 2019

Od Exana cd Ariannae

- Ja, Exan Alexander Ravenwood daję ci słowo Lorda mego rodu, że nie opuszczę cię nigdy więcej, choćby za cenę całego świata.- Wypowiedziałem powoli, poważnie swoją przysięgę, nadając jej nieco uroczysty charakter. Aria chociaż wzięła to za przejaw mojego humorku, więc powiedziała.
- Ale tak na serio, Exan.
 Obróciłem oczami.
- No więc te słowa były, jak najbardziej poważne.
 Po tym, co powiedziałem, złączyłem nasze ciała w zwarty uścisk, ciesząc się jej dojrzałym kobiecym zapachem. Aria zanurzyła policzek w mojej czarnej, jak krucze pióro lwiej grzywie. Swoją łapę położyłem na jej plecach, którą później dokładnie, namiętnie lustrowałem całą jej powierzchnię. Aria zaczęła cicho mruczeć.
 W tym właśnie momencie obudziło się we mnie dawne uczucie do Ariannae, z czasów naszego dzieciństwa, które zostało uśpione naszą rozłąką.
 Wtedy to było więcej niż zwykłe koleżeństwo. To była przyjaźń aż do bólu. Uczucie, jakie występowało między nami, było niemal nie do opisania w żadnym istniejącym języku.
- Tęskniłem za tobą- mruknąłem do jej ucha przyjemnym, męskim głosem.
- Ja za tobą też- powiedziała, nie odklejając się od mojej grzywy.
 Cisza jaka w tym momencie panowała, dawała pewne wrażenie, iż cały świat wokół nas w pewnym sensie został zaklęty. Dzięki temu mogłem usłyszeć bicie serca Ariannae, jej spokojny oddech.
 Wziąłem łapę pod jej podbródek, aby nasze oczy się spotkały.
- To jak, Aria? Pościskaliśmy się, idziemy się gdzieś przejść?
 Aria od razu przystała na moim pomyśle.
- Dobrze, ale w drodze opowiesz mi, co się z tobą działo po naszej rozłące.
 Uśmiechnąłem się nonszalancko.
- Twoje życzenie jest dla mnie rozkazem.
Te słowa mocno usatysfakcjonowały Arię. W trakcie naszej drogi, zacząłem jej opowiadać swoją historię.
- Wiesz, jak to jest, gdy jest się synem ambitnego lorda, oczywiście, mój Pan Ojciec też zabraniał mi zabaw z tobą, gdyż uważał, że nie jesteś odpowiednim towarzystwem dla mnie. Nie wiedziałem nawet, czemu tak sądził, ale teraz nabrałem, co do tego pewności. Jednak większą wagę przywiązywał do mojego starszego brata, który miał zostać Panem Rodu, a ja jego Chorążym.
 Gdy nie było ciebie przy mnie, starałem się jakoś zająć czas literaturą, pieśniami... często chodziłem na koncerty, przyjęcia muzyczne, lecz nie spodobało się to memu Ojcu, więc posłał mnie do wojska, abym w porę się opamiętał. Przydzielił mnie do grupy Oddziału Specjalnego. Za cholerę nie mogłem dostosować się do rytmu żołnierzy, którzy nie traktowali mnie, jak syna Lorda, oczywiście z rozkazu mojego ojca. Byłem traktowany na równi z innymi żołnierzami.

Ariannae słuchała uważnie, a każde moje słowo, wypływające z moich ust, chłonęła jedno po drugim, niczym zabójcze tornado.
- W końcu widząc, jak się męczę, otoczony murami koszarów, ojciec postanowił, że powinienem się usamodzielnić i... wysłał mnie, aż tutaj.
 Vlad przyjął mnie z otwartymi ramionami, pełnię u niego służbę w wojsku, ale tereny Królestwa są bezpieczne, nienaruszane, więc całymi dniami przesiaduję albo w koszarach, albo w pokoju.
- No to widać, że ty miałeś nieco lepszą sytuację ode mnie...
 Spojrzałem na nią z udawaną wściekłością.
- Spróbuj zrobić sto pompek, podpierając się na samych kostkach palców wskazujących, to wtedy pogadamy!- po tych słowach zaśmiałem się gromko.
 Aria była tuż obok mnie, a sposób w jaki się poruszała był w pewnym sensie i na swój sposób podniecający. Części jej szaty delikatnie ocierały się o jej nagie uda. Ogon zaś, wyłaniający się spod jej szat, ocierał się lekko o ziemię.
~ Exan, na przyjaciółkę nie patrzy się w taki sposób, opanuj się!- rozkazałem sobie w myślach i odwróciłem wzrok. Nie umknęło to uwadze Arii, więc zapytała.
- Wszystko w porządku?
 Jej wodniste oczy spotkały się z moimi.
- Nic, tylko mi się zdawało, czy aby nie usiadł na tobie szerszeń...
- Tak, gdzie?- spytała zaskoczona i zaczynała lustrować wzrokiem całe swoje ciało.
 Zaśmiałem się znowu.
- Spokojnie, już odleciał.
- Powiedziałeś, że ci się zdawało- powiedziała Aria, lekko podnosząc brew.
 Cholera, wprowadziłem sam w siebie w kozi róg. Nic nie umknie uwadze Arii, więc stanęła przede mną.
- Exan przyznaj mi się, już!- jej słowa były podkreślone lekką nutką śmiechu. Uśmiechnąłem się do niej uroczo.
- No dobrze.. nic nie było... po prostu, nie mogę się tobą nacieszyć, nie mogę nawet uwierzyć, że znów cię widzę.
 Ariannae wydała z siebie nieśmiały chichot, a jej policzki spłonęły rumieńcem.
- Tylko nie pożryj mnie wzrokiem- zażartowała.
- Postaram się. A tak a propos to gdzie idziemy?- zapytałem.
- Sam zaproponowałeś spacer, więc ty powinieneś wiedzieć, gdzie idziemy- powiedziała entuzjastycznie Aria. No co prawda to prawda.
- To może... wiem! Chodźmy gdzieś, gdzie możemy się czegoś napić. Co ty na to?

<Ariannae?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz