- Czyli odniosłem sukces. Dokładnie tak miało być.- powiedziałem uśmiechając się szeroko a Aries ruszyła do swojej pracy. Nazajutrz nadszedł kolejny dzień przygotowywań. Lunaver i Sorci uwijali się jak w ukropie, żeby wszystko należycie przygotować. Ja tymczasem spokojnie siedziałem sobie w kuchni ukryty przed wszelkim zgiełkiem przygotowując słodycze na ślub. Muszę przyznać, że bardzo mi się to podobało, ponieważ nikt nie miał do mnie żadnych "niecierpiących zwłoki" spraw, którymi musiałbym się zająć. Asagiri i Aries pracowały w swojej części kuchni nad babeczkami a ja wciąż tworzyłem moje, teraz coraz większe, cudeńka. Myślę, że szło mi całkiem nieźle, zważywszy na fakt, że nie zajmowałem się tym codziennie a raczej od święta. Dzisiaj w planach miałem zająć się dekoracjami na stoły. Co prawda Ver nie wspominała nic o tym, żebym nawet próbował ale co z tego skoro w tej kwestii dostałem wolną rękę? Na samym początku postanowiłem przygotować sobie projekty a później dopiero zająć się ich wykonaniem. W planach miałem wykonanie 17 dekoracji oraz pudełka czekoladek dla pary młodej, dwóch dekoracyjnych serduszek również dla nich, oraz czekoladek dla gości. Powoli rozpocząłem tworzenie, a kiedy nie byłem w stanie jednocześnie trzymać i mocować jakiegoś elementu to prosiłem o pomoc albo Asagiri albo Aries. One oczywiście bardzo chętnie mi pomagały. W którymś momencie w kuchni znowu pojawiła się kontrolująca nas Lunaver. Chodziła ona między stołami oglądając efekty naszej pracy aż w którymś momencie podeszła do właśnie tworzonej przeze mnie ozdoby i trąciła dopiero co przyklejonego do niej przeze mnie ptaszka. Tworzywo łączące oczywiście jeszcze się nie utwardziło, więc ptaszek spadł i roztrzaskał się na małe, czekoladowe kawałeczki. Kiedy to zobaczyłem dosłownie zagotowało się we mnie ze złości.
- Lunaver Afrodyto Dracula! Dlaczego ty do jasne cholery przyłazisz tu co pięć minut?! Dlaczego dotykasz mi wszystkiego?! Czy ty nie rozumiesz, że ja potrzebuję tutaj spokoju?! Patrz co narobiłaś! Godzinę robiłem tego ptaszka a ty mi go w pięć minut zniszczyłaś! Czy ty słyszysz co do Ciebie mówię?! Nie chcę Cię tu więcej widzieć kiedy pracuję!- ryknąłem na Ver, która momentalnie skuliła się nieco.
<Ver?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz