I znowu taplam się w czekoladzie! Po wcześniejszym całodniowym tworzeniu kryształowych delicji i czekoladowych dekoracji, a wcześniej mini torcików i pralinek miałem ochotę na zajęcie mniej wymagające pod względem umysłowym i postanowiłem przygotować owoce w czekoladzie. W końcu przecież co to za filozofia prawda? Maczasz owoc w czekoladzie i odkładasz, żeby czekolada zastygła. Co się jednak okazuje ja potrafię utrudnić sobie każdą, nawet najprostszą robotę. Jak? Otóż dokładając do nich tony ozdób. I tak, zamiast najzwyczajniejszych truskawek w białej lub czarnej czekoladzie mamy truskawki niebieskie czy różowe a nawet srebrne, błyszczące się od brokatu, białe mieniące się od cukrowych kryształków, biało-czerwone czereśnie z srebrnymi perełkami a nawet truskawki w garniturach! I po co? Nie mam pojęcia, chyba tylko aby zaspokoić swój żądny luksusu umysł albo chęć zaimponowania innym. A może to jednak coś zupełnie innego? Zwyczajna chęć wyprawienia wnukowi najlepszego wesela pod słońcem? Tak też mogło być, ponieważ Vlad Junior był mi bardzo bliski i traktowałem go niemal jak syna. Tym razem od rana nigdzie nie było widać Ver. Chyba jednak wzięła sobie do serca moją "prośbę" o nie sprawdzanie mnie co chwilę. Zamiast niej przyszła jednak Kalinda, która najwyraźniej szukała odpoczynku od mojej siostry i stwierdziła, że kuchnia się do tego doskonale nadaje. Usiadła sobie przy jednym z stołów i co jakiś czas podjadała jakiś owoc. W końcu zmęczyło mnie jej nienaturalne milczenie i postanowiłem je przerwać.
- Kali... Bądź tak miła i powiedz mi czy przyszłaś tutaj tylko żeby siedzieć i podjadać mi owoce czy raczej chciałaś o coś zapytać?
<Kali?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz