środa, 10 lipca 2019

Od Lunaver CD Vlad III

Organizacja tego ślubu była dla mnie bardzo ważną sprawą, ale chyba tylko i wyłącznie dla mnie. Co z resztą mogę zrobić tylko ja, gdy cała reszta miała wszystko gdzieś? Otóż odpowiedź na to pytanie brzmi: nic. Na Sorciego, za jego ostatnią akcję z upiciem się, wciąż byłam obrażona i nic nie skutkowały jego przeprosiny. Skoro nie umie się zachować to ma mi się nie pokazywać na oczy. Jego rodzeństwo na całe szczęście było znacznie bardziej obowiązkowe: Oliver zajmował się muzyką, Mina kwiatami a Mihnea siedział z synem, żeby młody nie pałętał się po zamku. Po raz kolejny postanowiłam odwiedzić Vlada i sprawdzić jak mu idzie. Wiedziałam, że moje wizyty go denerwują no ale przecież muszę mieć nad wszystkim kontrolę? Kiedy weszłam do kuchni moim oczom ukazały się cudne dekoracje z czekolady. Vladziu jednak miał talent. Podeszłam do niego a wtedy zauważyłam piękną konstrukcję, na której siedziały dwa, białe, czekoladowe ptaszki. Nie mogłam się oprzeć i delikatnie dotknęłam jednego z nich. Ptaszek oderwał się od konstrukcji i runął na ziemię po czym rozbił się w drobny mak. W tym momencie stanęłam oko w oko z rozjuszonym Vladem.
- Lunaver Afrodyto Dracula! Dlaczego ty do jasne cholery przyłazisz tu co pięć minut?! Dlaczego dotykasz mi wszystkiego?! Czy ty nie rozumiesz, że ja potrzebuję tutaj spokoju?! Patrz co narobiłaś! Godzinę robiłem tego ptaszka a ty mi go w pięć minut zniszczyłaś! Czy ty słyszysz co do Ciebie mówię?! Nie chcę Cię tu więcej widzieć kiedy pracuję!- wykrzyczał a ja skuliłam się.
- Przepraszam, już mnie tu nie ma.- powiedziałam i wybiegłam z kuchni, tak, że aż się za mną kurzyło.
<Vlad?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz