-Cześć ... początkowo myślałem, że jesteś tygrysicą. - powiedział lew. Spojrzałam na niego jak na debila, w końcu, z której strony wyglądam na tygrysa płci żeńskiej? Kurwa, tygrysy są pomarańczowo czarne z tego co się orientuję, a moja sierść jest biało czekoladowa. Bardzo podobne kolory, prawda?
- Zabawne - powiedziałam sarkastycznie, starając się nie wybuchnąć złością i jednocześnie śmiechem.
- Jestem Lucyfer ... miałem upolować jakąś zdobycz, ale rzuciłaś mi się w oczy więc postanowiłem przełożyć to na potem. Znasz może jakieś fajne miejsca tutaj ?- zapytał na jednym wdechu.
-Zwróciłam Twoją uwagę tym, że TWOIM- podkreśliłam to słowo tak bardzo, jak tylko mogłam- zdaniem wyglądam jak tygrysica, czy tym, że szukasz wrażeń?
-Miałem na myśli Twoją nietypowość, ale cóż, skoro tak na to patrzysz.- uśmiechnął się lekko. Irytowało mnie to co on robił, to co on mówił, irytowała mnie sama jego obecność. Był ode mnie starszy, nie wiem ile konkretnie, ale na pewno był starszy. Przez to czułam się trochę nieswojo.
-Ile masz lat?- zapytał po chwili ciszy, której miałam nadzieję, nie przerwie, jednak moje ciche błagania o to w duchu nie zostały wysłuchane.
- Tygrysicy o wiek się nie pyta.- odparłam dumna z siebie, że zagięłam go jego własnymi słowami.
- No cóż, skoro tak stawiasz sprawę, to daruję sobie komplementy w Twoją stronę.- spojrzał na mnie złośliwie. Co jak co, ale robiło mi się miło, kiedy ktoś mówił mi, że jestem miła, ładna i tym podobne, bo sama miałam bardzo niską samoocenę. Stałam jak wryta, gdy tak naprawdę dowiedziałam się, że coś mu się we mnie spodobało. Chwile milczałam i stałam zapatrzona w pustkę. Po chwili szybko przypomniałam sobie pytanie samca – fajne miejsce. Sama jestem tu od niedawna, więc palnęłam nazwą jakiegoś miejsca, które mi się podobało.
-Chodźmy na lawendowe pola.- powiedziałam szybko. Samiec przystał i ruszył za mną. Droga minęła nam w ciszy, a właściwie połowa drogi. W końcu Lucyfer postanowił się odezwać.
- Już wiem, od czego masz tak fioletowe oczy.- miałam dłuższą zwiechę, o co mu chodzi. Dopiero potem uświadomiłam sobie, że moje oczy są w lawendowym odcieniu. Jednak postanowiłam się dowiedzieć, skąd wysnuł taki wniosek.
- Oh, doprawdy? Opowiedz mi o tym.
- Otóż, urodziłaś się z przezroczystymi tęczówkami. Twoi rodzice martwili się, że jesteś ślepa, więc karmili Cię różnymi roślinami, które mogłyby zabarwić twe oczy. W końcu padło na lawendę, tylko ona zadziałała skutecznie.
- Haha, bardzo śmieszne. A co, zazdrościsz oczu?- zatrzymałam się i stanęłam twarzą do niego, patrząc na niego drwiąco, w oczekiwaniu na odpowiedź.
<Lucyfer? Śmieszek ze mnie xd>
- Zabawne - powiedziałam sarkastycznie, starając się nie wybuchnąć złością i jednocześnie śmiechem.
- Jestem Lucyfer ... miałem upolować jakąś zdobycz, ale rzuciłaś mi się w oczy więc postanowiłem przełożyć to na potem. Znasz może jakieś fajne miejsca tutaj ?- zapytał na jednym wdechu.
-Zwróciłam Twoją uwagę tym, że TWOIM- podkreśliłam to słowo tak bardzo, jak tylko mogłam- zdaniem wyglądam jak tygrysica, czy tym, że szukasz wrażeń?
-Miałem na myśli Twoją nietypowość, ale cóż, skoro tak na to patrzysz.- uśmiechnął się lekko. Irytowało mnie to co on robił, to co on mówił, irytowała mnie sama jego obecność. Był ode mnie starszy, nie wiem ile konkretnie, ale na pewno był starszy. Przez to czułam się trochę nieswojo.
-Ile masz lat?- zapytał po chwili ciszy, której miałam nadzieję, nie przerwie, jednak moje ciche błagania o to w duchu nie zostały wysłuchane.
- Tygrysicy o wiek się nie pyta.- odparłam dumna z siebie, że zagięłam go jego własnymi słowami.
- No cóż, skoro tak stawiasz sprawę, to daruję sobie komplementy w Twoją stronę.- spojrzał na mnie złośliwie. Co jak co, ale robiło mi się miło, kiedy ktoś mówił mi, że jestem miła, ładna i tym podobne, bo sama miałam bardzo niską samoocenę. Stałam jak wryta, gdy tak naprawdę dowiedziałam się, że coś mu się we mnie spodobało. Chwile milczałam i stałam zapatrzona w pustkę. Po chwili szybko przypomniałam sobie pytanie samca – fajne miejsce. Sama jestem tu od niedawna, więc palnęłam nazwą jakiegoś miejsca, które mi się podobało.
-Chodźmy na lawendowe pola.- powiedziałam szybko. Samiec przystał i ruszył za mną. Droga minęła nam w ciszy, a właściwie połowa drogi. W końcu Lucyfer postanowił się odezwać.
- Już wiem, od czego masz tak fioletowe oczy.- miałam dłuższą zwiechę, o co mu chodzi. Dopiero potem uświadomiłam sobie, że moje oczy są w lawendowym odcieniu. Jednak postanowiłam się dowiedzieć, skąd wysnuł taki wniosek.
- Oh, doprawdy? Opowiedz mi o tym.
- Otóż, urodziłaś się z przezroczystymi tęczówkami. Twoi rodzice martwili się, że jesteś ślepa, więc karmili Cię różnymi roślinami, które mogłyby zabarwić twe oczy. W końcu padło na lawendę, tylko ona zadziałała skutecznie.
- Haha, bardzo śmieszne. A co, zazdrościsz oczu?- zatrzymałam się i stanęłam twarzą do niego, patrząc na niego drwiąco, w oczekiwaniu na odpowiedź.
<Lucyfer? Śmieszek ze mnie xd>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz