środa, 3 lipca 2019

Od Aries CD. Asagiri

-Jesteś genialna Aries. Załóżmy swoją własną, najlepszą cukiernię na świecie!- powiedziała entuzjastycznie Asagiri. Walnęłam mentalnego Face Palma. Cholera, Aries, po co się w ogóle odzywałaś.
-Piłaś coś?- zaczęłam wąchać nosem wokoło jej szyji, w poszukiwaniu zapachu alkoholu. Niestety, jedyna wyczuwalna woń, to woń wilgoci deszczu. Rozpadało się bardziej. Lekko podskoczyłam, wystraszona hukiem pioruna.
-Nie, dlaczego?- zaśmiała się.
-Asi, przecież to nie wyjdzie.- spojrzałam na nią jak na dziecko. W sumie nie wiem czemu,w końcu, obie miałyśmy tyle samo lat.
-Nie marudź tylko chodź.- powiedziała i pociągnęła mnie za nadgarstek w stronę pałacowego ogrodu. Zasłaniałam się rękami jak tylko mogłam, byleby nie zmoknąć. Co i tak niewiele dało. Spojrzałam na nią karcącym wzrokiem za to, że karze mi stać na takiej ulewie. Jednak myśl o cukierni cały czas krążyła w mojej głowie. Była to naprawdę kusząca propozycja. W mojej głowie pojawił się obraz szczęśliwych dzieci, które latają po całym zamku z ciasteczkami przeróżnej maści. W zamyśleniu stałam jeszcze chwilę, aż wyrwał mnie z niego huk. Jednak nie był to skutek burzy, a jedynie przerzucanie skrzynek.
-Siadaj.- pokazała palcem na jedną z nich Asagiri. Usiadłam, gdyż stała ona pod drzewem i liczyłam na to, że chociaż nie będzie padało mi na głowę.
-Wiesz, ten pomysł z cukiernią wcale nie jest taki zły.- przyznałam.

<Asagiri? Przepraszam za długość i jakość>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz